Szwecja, Karlskrona

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Micek
Krąp
Posty: 82
Rejestracja: 06 sie 2019, 12:26
Lokalizacja: Gdynia

Szwecja, Karlskrona

#1 Post autor: Micek »

Witam, w weekend 17-19.09 Będę przebywać w Karlskronie i prawdopodobnie znalazło by się trochę wolnego czasu :) Czy ktoś łowił w tych okolicach? Z tego co wyczytałem to tamtejsze szkiery są dobrym łowiskiem na szczupaki. Czy jest jakaś szansa porzucać z brzegu czy można zapomnieć? Jeżeli nie bardzo to znacie może namiary na kogoś z łódką (polsko lub angielskojęzycznego)? Wszystkie informacje mile widziane :)

okonhel

Re: Szwecja, Karlskrona

#2 Post autor: okonhel »

Nie łowiłem w tym rejonie ale kiedyś organizowano wyprawy wędkarskie w tym rejonie. Zabrałbym wędki szczupakową i okoniową. Nawet jak w zasięgu rzutu z brzegu nie będzie sprzyjającego szczupakom łowiska to okonie jakieś muzą się kręcić po okolicy.

Awatar użytkownika
Micek
Krąp
Posty: 82
Rejestracja: 06 sie 2019, 12:26
Lokalizacja: Gdynia

Re: Szwecja, Karlskrona

#3 Post autor: Micek »

No i wróciłem :)
Moje wędkowanie wyglądało tak:
miałem czas jakoś od południa do wieczora w piątek (10.09)
szybki wypad niedziela popołudnie (12.09)
a także popołudnie w następny piątek (17.09)
Pierwszego dnia zastała mnie w Szwecji piękna słoneczna pogoda (aż zbyt piękna - nie wróżyło to spektakularnych sukcesów)
Patrząc na ekran z Google Earth obrałem kierunek północno-zachodni w kierunku skałek na wyspach Salto i Dragso (połączone mostem z głównym miastem).
Pierwszy widok wody ujrzałem wychodząc naprzeciw wysepki Stakholmem w centrum miasta. Fajne skałki, są trzciny - co mi szkodzi zatrzymać się na chwilę i oddać kilka rzutów. Jako, że było dość płytko i zarośnięte to łowiłem 10 cm cannibalem na 7 gr główce. O dziwo z 10 rzutów i nic - a spodziewałem się szczupaczków jednego po drugim. Po chwili jednak zaczęły brać okonie 30-staki. Jeden za drugim atakowały cannibala w ich kolorze - pasowały do nazwy przynęty :) Był też jeden niewymiarowy szczupaczek. Jednak to nie po nie tu przybyłem, postanowiłem pójść dalej do wcześniej określonego celu. Zatrzymałem się przy drewnianych pomostach na wschodniej stronie wyspy Salto. Tu zaskoczenie, ów cannibala odprowadziła mi trotka, jeszcze podskubując go za ogon pod moimi nogami. Próba zamiany na blachy i obrotówki w celu jej skuszenia przyniosła tylko odprowadzenie dwóch szczupaków na raz! i to nie jakiś całkiem "pistoletów" lecz takich 60+. Może szczupak nie taka głupia ryba jak myślałem... Stały perfidnie przy dnie 2 metry pod pomostu, przeprowadziłem kilka przynęt przed ich "dziobami", a one NIC! Zwątpiłem trochę w swe wędkarskie umiejętności, lecz postanowiłem im podarować - wszak to nie te krokodyle, co tu chciałem łowić... Idąc dalej - marina na "rzeczce" a raczej cieśninie między wyspami Salto i Dragso. Wyglądało ładnie - trzcinowiska po drugiej stronie, lecz niestety strasznie płytko i zarośnięte do powierzchni, szybko odpuściłem. Stojąc na mostku między wspomnianymi wyspami zobaczyłem ujście tej "rzeczki" do zatoki. Piękne miejsce, ruszyłem czym prędzej. Po kilku rzutach trafił się jakiś króciak oraz 55 cm. Ok nie ma tragedii, ale szału też. Jeden szybki napój chmielowy w pięknej scenerii w celu nabrania sił i lecimy dalej (w lewo zamiast dalej na Dragso, nie wiem co mnie natchnęło). Następne miejsca albo nie przynoszą nawet brania, albo jakiś pojedynczy króciak. W końcu trafiam na cypel, gdzie od razu przy brzegu idzie mocny spad na dół, jest szansa połowić trochę ciężej. Chyba z 5 przynęt i nic, zakładam szczęśliwą algę Grzesia ze zlotu. Rzucam daleko, kilka obrotów korbką, jest szarpnięcie, jest ryba! Walczy całkiem całkiem, mimo, że dużego oporu nie ma. Mówię na głos bądź proszę okoniem, a nie szczupaczkiem.
No i dobrze myślałem, trafił się taki pasiasty kolega, moja viceżyciówka, 37 cm (większego miałem tylko z gruntu na białe robaki przy łowieniu leszczy - 42):
Obrazek
Więcej brań pasiastych nie mam, a i niestety urywam szczęśliwą algę :( Wypijam drugi chmielowy wspomagacz myśląc co teraz... Zakładam dla odmiany coś dużego, ale w miarę lekkiego - 15 cm cannibal na 7 gr główce z dozbrojką z podwójnego haka na brzuchu. kilka rzutów i jest przytrzymanie. Zacinam i kijek ładnie się wygina! No, wreszcie coś godnego... Jednak nogi mi nie miękną, pełne opanowanie - spodziewam się ryby około 70 cm. Przy brzegu kilka nawet mocniejszych szarpnięć, ryba jednak całe szczęście trzyma się na dole, a ja nie chcę, by robiła wyskoki, więc wszystko spoko. Po chwili kładzie się na powierzchni. Jestem trochę zaskoczony rozmiarem, życiówka na 100%, lecz szybkie spojrzenie, że metra nie ma. Na spokojnie wjazd do podbieraka i jest banan na twarzy. Przerywam romantico randkę parce na kocyku krzycząc, czy zrobią mi zdjęcie. Oto i ono, ja i grubiutkie 84 cm:
Obrazek
Potem znowu nic a nic, przesuwam się w stronę Dragso, trochę pikników, nie ma zbytnio gdzie rzucać. Jedno miejsce przy jakimś płocie, dalej przy brzegu nie pójdę, zresztą i tak zaraz będzie ciemno - no i stoi też łódka z wędkarzem - gość na echo itp to może wie co robi. Był w zasięgu rzutu, jak podchodziłem to tylko machnął mi "cześć" i odpłynął. Ok, próbujemy... Nic, Nic, Nic... Myślę jakby nie ten jeden duży szczupak to wypad typowo polski (zapomniałem przez niego o okoniach). Nagle spław jakiejś sporej ryby. Rzucam i rzucam różnymi przynętami i nic... Drugi spław... Trzeci... coraz częściej. Nie no trafiłem na jakieś stado białorybu, no ale może pod nimi coś na nie poluje... Zaczynają dokuczać komary, robi się już ciemno... Wtedy woda się dosłownie zagotowała. Czegoś takiego nigdy nie widziałem. Jak się karmi ryby w akwarium to nie ma nawet takiego czegoś. Stało się jasne - te ryby skaczą za komarami! Co to może być? Rozmiarowo wygląda na duże, więc przez myśl przeszły mi jazie. Aresnał wędkarski musiałem zredukować do niezbędnego minimum, a celem były szczupaki, dużego wyboru nie było, więc próbuję na wirujący ogonek, nic... gumę 5 cm, nic... no to może obrotówka nr 5... żałuję, że nie mam jakiejś mniejszej, ale po którymś rzucie jest branie i holujemy rybkę. Moje podejrzenia okazały się prawidłowe - sprawcami tego zamieszania były jazie - łowiłem sztuki 30-37 cm, łącznie udało się złowić ok. 10 sztuk + kilka spadów. Podejrzewam, że były tam większe, ale jak na wolfram+obrotówka nr 5 to i tak nieźle...To moje pierwsze jaziory na spinning, ale tu by była jazda na lajtowy sprzęt + mniejsze przynęty, albo feedera... Kto wie, czy nie było tam takich 50+... Moje wyglądały tak:
Obrazek
Zrobiło się jednak ciemno i mimo wciąż słyszalnych spławów uznałem poruszanie się po mokrych skałach za niebezpieczne i opuściłem to miejsce.

W sobotę nie mogłem iść, ale pożyczyłem wędkę i przesłałem pinezkę - znajomemu udało się złowić takiego 65 z miejsca tego dużego.
Wypad niedzielny można pominąć, mało czasu, mocny wiatr utrudniający łowienie, sukcesów brak.
Następny piątek ruszam dalej niż ostatnio, na sam koniec wyspy Dragso. Piękne miejsce, szybko na kijku melduje się króciak. Dobra, nie po to tu przyjechałem. Idę w miejsce, gdzie zobaczyłem na mapach nawigacyjnych, że powinien być spadek podobny do tego "mojego" miejsca. Na agrafkę idzie 19 cm śledź od savage geara z dozbrojką. Albo grubo, albo wcale! Jakiś 5. rzut z rzędu, widzę już gumę, wyciągam ją do góry już nie obrotami korbki, lecz samym kijem. Nagle niecały metr od brzegu robi się kocioł. Piękny szczupak zaatakował śledzia dosłownie pod samymi nogami. Z racji zaskoczenia, paniki oraz braku możliwości dobrego zapięcia, a także amortyzacji ryby praktycznie od razu spada pozostawiając tylko ślady zębów na gumie. Czy był większy niż tamten? Wydaję mi się, że nie, lecz nie było czasu się przyjrzeć. W innych miejscach będąc zmuszony do zamiany przynęty na mniejszą łowię króciaki, bądź okonie. Dochodzę do "mojej" miejscówki, lecz bez brania. Idę w miejscówkę "jaziowa", lecz przez duży wiatr komary nawet nie tną. Poza tym muszę już wracać.

Wnioski: Szukać miejscówek głębszych, nie bać się dużych przynęt - szkoda kaleczyć 40-staki. Jeżeli planujecie wypad typowo na ryby to zdecydowanie poleciłbym środek pływający. Zabrać także sprzęt lekki - są piękne okonie i jazie. Jeżeli macie możliwość to nawet sprzęt na białoryb - zapewne też byłoby ciekawie. Moje wyniki uważam jednak za udane. Byłem służbowo, czasu było mało, od miejscówki do miejscówki dosłownie biegłem, by zaoszczędzić cenne sekundy :lol: PB szczupaka, vice PB okonia, PB jazia. Jeden dzień wędkowania w przypadkowym miejscu w Szwecji (no dobra, 3, ale to wszystko było tego pierwszego, następne były mocno wietrzne i było to duże ochłodzenie) VS 15 lat wędkowania w Polsce... komentarz chyba zbędny.

marek j

Re: Szwecja, Karlskrona

#4 Post autor: marek j »

Super łowienie i to odróżnia nasze wody o tych szwedzkich. Gdzie tak z biegu zaliczysz tyle brań i to różnych gatunków.

okonhel

Re: Szwecja, Karlskrona

#5 Post autor: okonhel »

Szkoda mi tej troci - byłby kolejny gatunek. Pewnie następnym razem weźmiesz też mniejsze przynęty bo jazi tam sporo.
Gratuluję wyników i nowych rekordów. :)

Awatar użytkownika
Micek
Krąp
Posty: 82
Rejestracja: 06 sie 2019, 12:26
Lokalizacja: Gdynia

Re: Szwecja, Karlskrona

#6 Post autor: Micek »

Zobaczcie jak to wyglądało, nagrywałem tylko chwilę, bo później udało się wreszcie je zaczepiać.

https://www.youtube.com/watch?v=bVN4V2hoPfA

glizdziarz

Re: Szwecja, Karlskrona

#7 Post autor: glizdziarz »

Tylko pogratulować takiego wędkowania. Filmik niesamowity.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Łowiska”