Morski spinning
- MarcinK
- Płotka
- Posty: 144
- Rejestracja: 28 maja 2017, 20:21
Re: Morski spinning
Gratuluję rybki. Tak jest najczęściej jak się nie nastawiamy na udany połów to coś się trafi
Marcin
Re: Morski spinning
...ehh te podbieraki- powinny być na stałe mocowane do wędki
Jeszcze raz gratuluję rybki.
Jeszcze raz gratuluję rybki.
Re: Morski spinning
Jakbym zabrał podbierak to bym nie miał brania - tak to już u mnie jest....
Re: Morski spinning
Witam.
Z racji nie sprzyjającym nam wiatrom, nie dojszło do wyprawy dorszowej. Aby nie marnować dnia i tak pojechaliśmy o 3 rano do Władysławowa .
Za ciemnego chodziliśmy po porcie szukając sandacza, co jakiś czas zarzucając wędkę uzbrojoną w dropsa. Niestety bez efektów, gdy nastał świt zmieniliśmy wędki oraz zestawy do połowu śledzia, którego miało tam być sporo . Sporo było ale ludzi, którzy też liczyli na śledzika w śmietanie. Osobiście złowiłem jedną sztukę, kolega Artur ze 4 no i Jacek też złowił 4. Ja próbowałem jeszcze za okoniem lecz uwiesiły się tylko dwa palczaki i nic więcej. Co by nie było, tak czy siak do wyprawy na ryby doszło hehehe. A że efekty marne, to nie pierwszy i nie ostatni taki wypad .
Z racji nie sprzyjającym nam wiatrom, nie dojszło do wyprawy dorszowej. Aby nie marnować dnia i tak pojechaliśmy o 3 rano do Władysławowa .
Za ciemnego chodziliśmy po porcie szukając sandacza, co jakiś czas zarzucając wędkę uzbrojoną w dropsa. Niestety bez efektów, gdy nastał świt zmieniliśmy wędki oraz zestawy do połowu śledzia, którego miało tam być sporo . Sporo było ale ludzi, którzy też liczyli na śledzika w śmietanie. Osobiście złowiłem jedną sztukę, kolega Artur ze 4 no i Jacek też złowił 4. Ja próbowałem jeszcze za okoniem lecz uwiesiły się tylko dwa palczaki i nic więcej. Co by nie było, tak czy siak do wyprawy na ryby doszło hehehe. A że efekty marne, to nie pierwszy i nie ostatni taki wypad .
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Morski spinning
Ludzi było więcej niż śledzi, ktoś tam jeszcze złowił 4 flądry ale chude, inny koleś jedną. Może po południu będzie lepiej ale mi te 2 godzinki z rana wystarczą jak na razie, może innym razem jeszcze spróbuję.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Morski spinning
Wczoraj rano ze śledziami nie powalczyłem bo weszły dopiero po południu. Dziś podjechałem po południu i spotkałem nad wodą forumowego kolegę Jarka (Jareck). Niestety śledzie mnie jakoś unikają, złowiłem kilka sztuk, przyłowem była przyzwoita stornia. Jarek został dłużej i pewnie poszuka też okoni.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Remek
- Administrator
- Posty: 1007
- Rejestracja: 03 mar 2013, 18:51
- Lokalizacja: Złotów
Re: Morski spinning
No, no nieźle łowicie w tych portach. Jak widać ludzi sporo. Fajna sprawa. Może kiedyś uda się zgrać całodniowy wypad spinningowy. Bo na kilka godzin to mam trochę za daleko
Koszulki Wędkarskie - duży asortyment ubrań oraz gadżetów o tematyce wedkarskiej:
https://koszulki-wedkarskie.pl/
https://koszulki-wedkarskie.pl/
Re: Morski spinning
Skończy się śledź w porcie, skończą się ludzie, będzie kilka osób łowić flądry z gruntu na krojonego śledzia i 2-3 bedzie chodzić za okoniem.
- Rogro
- Krąp
- Posty: 79
- Rejestracja: 29 gru 2016, 19:17
Re: Morski spinning
Dzień dobry,
bez ekspiacji dziś będzie nadmiernej.
Bardziej faktograficznie, ot co.
27 kwietnia dreptałem niespiesznie orłowską plażą na me ulubione miejsce, gawędząc z napotkanym wędkarzem-gadułą niepomiernym, jakimż i ja wszak jestem.
Była flauta, morze stanowiło gładź mieniącą się wszelakimi kolorami nadciągającego ukradkiem zmierzchu.
Około 17:00 Gosk (jak mniemam, to on był) wyciągnął korek, skutkiem czego woda gwałtownie cofnęła się o ładnych parę metrów.
Owo zjawisko było tak gwałtowne, że przy kamieniach tworzyły się zawirowania na podobieństwo tych rzecznych.
Po kilkunastu sekundach woda uspokoiła się i stopniowo, powolutku jej stan począł wracać do punktu wyjścia.
Krótko przed 19:00 usłyszałem jednostajny hałas - ni to szum, ni to ryk.
Rozejrzałem się po niebie, szukając jakiego statku powietrznego. Na niebie chmury statycznie tkwiły w milczeniu, podobnie jak drzewa na klifie.
Wtem katem oka dostrzegłem coś białego. Plaża na wysokości betonowej opaski w Redłowie (przy palikach) była biała.
Rzec, że dałem dyla, to mało.
Gdy już stałem przy samej krawędzi osuwiska, na brzeg wjechało morze. Nie było widać ŻADNEJ fali, póki była daleko.
Masa wody ujawniła się dopiero wkraczając na płyciznę. Jedna, druga trzecia...
Trudno mi określić dokładną długość, ale miały co najmniej kilkanaście (-dziesiąt?) metrów długości.
Każda.
Przeprowadzona kilka dni później wizja lokalna (wraz z dokonanymi pomiarami) pozwoliła na dość wysoce prawdopodobne wnioski:
- prędkość fali wynosiła około 60 km/h,
- poziom wody podniósł się o jakieś 130 cm.
Już później naszła mnie refleksja każąca spytać, jakie miałbym szanse stojąc w wodzie...
Odrzuciłem hipotezę przemawiającą za przepływającą jednostką, która mogła być powodem.
Kolega synoptyk z Gdyni wykluczył wiatr i zmiany ciśnienia mogące podówczas tłumaczyć owo zdarzenie.
Nawiązałem też kontakt z geologiem, nadzwyczaj rozmiłowanym w powyżej opisanych zjawiskach.
To najprawdopodobniej było tsunami.
Zainteresowanych odsyłam chociażby tu:
https://www.pgi.gov.pl/szczecin/o-geolo ... ziemi.html
https://www.pgi.gov.pl/docman-tree/aktu ... /file.html
Serdeczności
Piotr vel Rogro alias Niedźwiedź Morski
bez ekspiacji dziś będzie nadmiernej.
Bardziej faktograficznie, ot co.
27 kwietnia dreptałem niespiesznie orłowską plażą na me ulubione miejsce, gawędząc z napotkanym wędkarzem-gadułą niepomiernym, jakimż i ja wszak jestem.
Była flauta, morze stanowiło gładź mieniącą się wszelakimi kolorami nadciągającego ukradkiem zmierzchu.
Około 17:00 Gosk (jak mniemam, to on był) wyciągnął korek, skutkiem czego woda gwałtownie cofnęła się o ładnych parę metrów.
Owo zjawisko było tak gwałtowne, że przy kamieniach tworzyły się zawirowania na podobieństwo tych rzecznych.
Po kilkunastu sekundach woda uspokoiła się i stopniowo, powolutku jej stan począł wracać do punktu wyjścia.
Krótko przed 19:00 usłyszałem jednostajny hałas - ni to szum, ni to ryk.
Rozejrzałem się po niebie, szukając jakiego statku powietrznego. Na niebie chmury statycznie tkwiły w milczeniu, podobnie jak drzewa na klifie.
Wtem katem oka dostrzegłem coś białego. Plaża na wysokości betonowej opaski w Redłowie (przy palikach) była biała.
Rzec, że dałem dyla, to mało.
Gdy już stałem przy samej krawędzi osuwiska, na brzeg wjechało morze. Nie było widać ŻADNEJ fali, póki była daleko.
Masa wody ujawniła się dopiero wkraczając na płyciznę. Jedna, druga trzecia...
Trudno mi określić dokładną długość, ale miały co najmniej kilkanaście (-dziesiąt?) metrów długości.
Każda.
Przeprowadzona kilka dni później wizja lokalna (wraz z dokonanymi pomiarami) pozwoliła na dość wysoce prawdopodobne wnioski:
- prędkość fali wynosiła około 60 km/h,
- poziom wody podniósł się o jakieś 130 cm.
Już później naszła mnie refleksja każąca spytać, jakie miałbym szanse stojąc w wodzie...
Odrzuciłem hipotezę przemawiającą za przepływającą jednostką, która mogła być powodem.
Kolega synoptyk z Gdyni wykluczył wiatr i zmiany ciśnienia mogące podówczas tłumaczyć owo zdarzenie.
Nawiązałem też kontakt z geologiem, nadzwyczaj rozmiłowanym w powyżej opisanych zjawiskach.
To najprawdopodobniej było tsunami.
Zainteresowanych odsyłam chociażby tu:
https://www.pgi.gov.pl/szczecin/o-geolo ... ziemi.html
https://www.pgi.gov.pl/docman-tree/aktu ... /file.html
Serdeczności
Piotr vel Rogro alias Niedźwiedź Morski
Piotr
Re: Morski spinning
Na pewno nic w tym czasie nie wysadzaliśmy, z resztą jeśli nawet to byś usłyszał. Na rosyjski okręt podwodny za płytko.
A tak poważniej to sam też byłem świadkiem podobnego zjawiska, tyle że w Jastrzębiej Górze. Na morzu i stojąc w nim po pas w wodzie trzeba być uważnym obserwatorem bo nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć i przy każdym niepokojącym zjawisku, lepiej szybko wyjść z wody, bo potem może być za późno.
( To napisał koleś, który w Ostrowie łowił flądry w nocy na spinning, podczas 3 następujących po sobie bórz z piorunami walącymi w wodę i dobrze że koledzy na plaży mieli więcej rozumu i przegnali mnie z wody).
A tak poważniej to sam też byłem świadkiem podobnego zjawiska, tyle że w Jastrzębiej Górze. Na morzu i stojąc w nim po pas w wodzie trzeba być uważnym obserwatorem bo nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć i przy każdym niepokojącym zjawisku, lepiej szybko wyjść z wody, bo potem może być za późno.
( To napisał koleś, który w Ostrowie łowił flądry w nocy na spinning, podczas 3 następujących po sobie bórz z piorunami walącymi w wodę i dobrze że koledzy na plaży mieli więcej rozumu i przegnali mnie z wody).
- Spinn76
- Karaś
- Posty: 223
- Rejestracja: 19 sie 2018, 14:17
Re: Morski spinning
Chętnie bym sobie połowił bezpośrednio w morzu. Jeszcze nie miałem takiej okazji.Może kiedyś się uda wybrać na wypad ze spinningiem.
Krzysztof
Team Dragon Polska. Kriss.
Team Dragon Polska. Kriss.
- juniorsky
- Krąp
- Posty: 81
- Rejestracja: 06 mar 2018, 14:48
Re: Morski spinning
Sobotni wyjazd na dorsza z racji pogody nie doszedł do skutku, ale aby nie marnować dnia wybrałem się skoro świt do Orłowa (zresztą wstyd się przyznać pierwszy raz w tym roku). Poranek był bardzo rześki, termometr pokazywał 1 stopień. Początkowa radość z całej wolnej plaży po pierwszym rzucie przerodziła się w frustrację- wszędobylskie zielsko skutecznie oblepiało plecionkę. Przejście pod bunkier trochę polepszyło sprawę, niemniej jednak około 8 się poddałem.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Krzysiek
Re: Morski spinning
Jeden z kolegów podpuścił mnie dziś na wyjazd na plażę - oczywiście sam nie pojechał. Osłabiony jelitówką wybrałem się na krótki rekonesans czy woda mokra i czy słona czy nie. Ludzi sporo, w wodzie 11, na plaży masa spacerowiczów że nie ma kiedy się wysikać. Brań miałem jedno (na Bodziasa), rybka poniżej na fotce, poza tym widziałem z daleka 2 inne hole.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Morski spinning
Sreberko z plaży to jest to
Ten rok z tego co słyszę nie jest zbyt łaskawy dla tej części wybrzeża i nie za często obdarza wymiarowymi rybkami... ale jak widać da się Gratulacje
Ten rok z tego co słyszę nie jest zbyt łaskawy dla tej części wybrzeża i nie za często obdarza wymiarowymi rybkami... ale jak widać da się Gratulacje
Re: Morski spinning
Z tego co słyszałem to w trolu nieźle łowią w miejscu gdzie byłeś w zeszłym roku. Z resztą wczoraj koło mnie cały czas trolowało 2 kolesi na pontonie i raz widziałem hol.
Re: Morski spinning
Jak byłem przed świętami to raczej trollujący za trocią narzekali. My złowiliśmy 4 łososie na dwa dni pływania- największy 102cm
Re: Morski spinning
Niedziela 28.04
W Świnoujściu byliśmy chwilkę po 11. Znajomi skierowali nas na falochron (gwiazdy) . Po dojściu na łowisko ok 15 minut zaczęliśmy łowić śledzie . Co rzut komplet
Przy komplecie i ciężarku 35g ciężko oderwać od dna śledzie. Dla frajdy wziąłem ze sobą kija do 56g firmy st croix. Avid 2,6m. Po paru godzinkach łowienia zważyliśmy z kolegą wszystkie złowione rybki - prawie 20 kg śledzia na dwóch.
W Świnoujściu byliśmy chwilkę po 11. Znajomi skierowali nas na falochron (gwiazdy) . Po dojściu na łowisko ok 15 minut zaczęliśmy łowić śledzie . Co rzut komplet
Przy komplecie i ciężarku 35g ciężko oderwać od dna śledzie. Dla frajdy wziąłem ze sobą kija do 56g firmy st croix. Avid 2,6m. Po paru godzinkach łowienia zważyliśmy z kolegą wszystkie złowione rybki - prawie 20 kg śledzia na dwóch.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Morski spinning
Śledź wszedł do portu dużą ławicą to i wyniki super.
Jednak najbardziej podoba mi się łowienie śledzi w czerwcu za helskim cyplem. Wtedy śledź odpasiony i często bywały duże sztuki takie do 35 cm. Łowiliśmy je na choinkę z twisterami. Jak już 2 wisiały to szczupakówka wyginała się w kółko....
Jednak najbardziej podoba mi się łowienie śledzi w czerwcu za helskim cyplem. Wtedy śledź odpasiony i często bywały duże sztuki takie do 35 cm. Łowiliśmy je na choinkę z twisterami. Jak już 2 wisiały to szczupakówka wyginała się w kółko....
- Remek
- Administrator
- Posty: 1007
- Rejestracja: 03 mar 2013, 18:51
- Lokalizacja: Złotów
Re: Morski spinning
Ładny połów. Te śledzie w czerwcu o których piszesz to musi być fajna sprawa.
Koszulki Wędkarskie - duży asortyment ubrań oraz gadżetów o tematyce wedkarskiej:
https://koszulki-wedkarskie.pl/
https://koszulki-wedkarskie.pl/
- Rogro
- Krąp
- Posty: 79
- Rejestracja: 29 gru 2016, 19:17
Re: Morski spinning
Tej nocy uśpione miasta spowijała mgła tak gęsta, że miejscami trza było ostro wyślepiać oczy nie szukając wszak upiornej psiej bestii, a wracających chwiejnym krokiem po okrążeniu nad ranem. Zwłaszcza tych, co po schodach na piechotę raczej rady nie dadzą...
Nie zoczyłem jednak ni psów, ni ludzi w jakichś nadzwyczajnych ilościach.
Za to widziałem borsuka, który niespiesznym, rozkołysanym i nieco platfusowatym truchtem przeciął mi drogę.
A później miałem spotkanie z lisem, który w bladej godzinie przedświtu zawsze się pojawia u celu mej podróży, w miejscu wiadomym.
I widziałem dwa sokoły przelatujące niespiesznie ponad plażą.
A chwilę wcześniej dane mi było się napawać jakże melodyjnym nawoływaniem wilg zazdrośnie skrywających swe barwy pośród listowia.
I było morze, nie nazbyt może tego dnia łaskawe pośród z dawna zapamiętanych adresów. Wysmagałem wodę i delikatnie, i z pasją.
I wolno, i powoli prowadząc przynęty.
I nic.
I (…)...
Przeniosłem się nieco dalej, ku miejscu pośród wód, któremu nie zapomnieniem, a zaniedbaniem winienem przeprosiny.
No i się przeprosiliśmy.
Dwa odprowadzenia, sześć czy siedem uderzeń.
I nic.
I (…)...
Do czasu.
Delikatne zmiany w najbliższym otoczeniu potrafią mieć globalny wpływ.
Efekt motyla?
Efekt bolenia!
Pierwszy koleżka przydzwonił gwałtownie, po czym w ułamku sekundy odjechał gwałtownie w poprzek prądu wody, zaciekle walcząc w walce o wszystko, po czym salwował się rejteradą wprost niemalże pod me nogi.
Przepięknej maści wścieklizna! Chwilę później na piasku zameldował się nieco dłuższy koleżka tak rozeźlony, że gdyby miał zęby, to by mi paluchy po same knykcie – ten tego – sami wiecie, co by zrobił. Następny w kolejce dał się odczuć jako delikatne skubnięcie, ledwo co przeradzające się w szarpnięcia i opór jakiś taki dziwny – li tylko wynikający z masy.
Jakobym garnek ze smalcem ciągnął za wozem drabiniastym.
Na piachu pojawiło się całe sześćdziesiąt i pięć centymetrów złocistej łagodności.
Żadnego szaleństwa.
I równie spokojnie odpłynął, delikatnie ciesząc oczy rozmywającymi się pośród żółci i błękitu odcieniami srebrzystości... Słońce rozlało się po całej ziemi, podkreślając swą świetlistą supremację w jednejże chwili, upał zgęstniał, a mnie było trza niechybnie wracać.
Gdzieś na dnie głębi wewnętrznego spokoju czułem niedosyt.
Jak zawsze, gdy wracam z ryb – wielka przygoda znowu mi się marzy...
PS A gdy wielu uznało, że na troć to już panie za ciepło i niemożliwe, wciąż szukałem Jej Wysokości. I bywało, że trzy jakże wspaniałe ryby lądowały w podbieraku lub dłoni. PPS Dzisiejszą relację sponsorowały litery A oraz I oraz cyfra 3.
Serdeczności
Rogro
Nie zoczyłem jednak ni psów, ni ludzi w jakichś nadzwyczajnych ilościach.
Za to widziałem borsuka, który niespiesznym, rozkołysanym i nieco platfusowatym truchtem przeciął mi drogę.
A później miałem spotkanie z lisem, który w bladej godzinie przedświtu zawsze się pojawia u celu mej podróży, w miejscu wiadomym.
I widziałem dwa sokoły przelatujące niespiesznie ponad plażą.
A chwilę wcześniej dane mi było się napawać jakże melodyjnym nawoływaniem wilg zazdrośnie skrywających swe barwy pośród listowia.
I było morze, nie nazbyt może tego dnia łaskawe pośród z dawna zapamiętanych adresów. Wysmagałem wodę i delikatnie, i z pasją.
I wolno, i powoli prowadząc przynęty.
I nic.
I (…)...
Przeniosłem się nieco dalej, ku miejscu pośród wód, któremu nie zapomnieniem, a zaniedbaniem winienem przeprosiny.
No i się przeprosiliśmy.
Dwa odprowadzenia, sześć czy siedem uderzeń.
I nic.
I (…)...
Do czasu.
Delikatne zmiany w najbliższym otoczeniu potrafią mieć globalny wpływ.
Efekt motyla?
Efekt bolenia!
Pierwszy koleżka przydzwonił gwałtownie, po czym w ułamku sekundy odjechał gwałtownie w poprzek prądu wody, zaciekle walcząc w walce o wszystko, po czym salwował się rejteradą wprost niemalże pod me nogi.
Przepięknej maści wścieklizna! Chwilę później na piasku zameldował się nieco dłuższy koleżka tak rozeźlony, że gdyby miał zęby, to by mi paluchy po same knykcie – ten tego – sami wiecie, co by zrobił. Następny w kolejce dał się odczuć jako delikatne skubnięcie, ledwo co przeradzające się w szarpnięcia i opór jakiś taki dziwny – li tylko wynikający z masy.
Jakobym garnek ze smalcem ciągnął za wozem drabiniastym.
Na piachu pojawiło się całe sześćdziesiąt i pięć centymetrów złocistej łagodności.
Żadnego szaleństwa.
I równie spokojnie odpłynął, delikatnie ciesząc oczy rozmywającymi się pośród żółci i błękitu odcieniami srebrzystości... Słońce rozlało się po całej ziemi, podkreślając swą świetlistą supremację w jednejże chwili, upał zgęstniał, a mnie było trza niechybnie wracać.
Gdzieś na dnie głębi wewnętrznego spokoju czułem niedosyt.
Jak zawsze, gdy wracam z ryb – wielka przygoda znowu mi się marzy...
PS A gdy wielu uznało, że na troć to już panie za ciepło i niemożliwe, wciąż szukałem Jej Wysokości. I bywało, że trzy jakże wspaniałe ryby lądowały w podbieraku lub dłoni. PPS Dzisiejszą relację sponsorowały litery A oraz I oraz cyfra 3.
Serdeczności
Rogro
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Piotr