Morski spinning
- Rogro
- Krąp
- Posty: 79
- Rejestracja: 29 gru 2016, 19:17
Re: Morski spinning
Dzień dobry,
powoli żegnałem się z Jej Wysokością (żałując najlepszej części sezonu, albowiem podówczas plaża była objęta zakazem wstępu).
Ale nie poddawałem się. A że bez rezultatów? Nie żałuję ni chwili.
To i jak zawsze tą porą szukałem Pana Skarpia.
Podczas trzech wypraw złowiłem jednego jegomościa. Fotki nie będzie, boć nie osiągnął wymiaru.
Streszczając się...
Morze wygląda tak: A tak wyglądają stornie złowione na spinning, w środku dnia, na agresywnie prowadzoną blachę: Na leniwie przesuwającą się przynętę wcale nie reagowały. Za to belony tak.
I chociaż starałem się żadnej nie złowić, to nie udało mi się. Zresztą podczas ostatnich wypraw zawsze miałem przynajmniej jedną iglastą ślicznotkę.
No i zawsze warto rozejrzeć się i chcieć zobaczyć kruche cudeńka tworzone z mistrzowską gracją przez Naturę. Serdeczności
Piotr
PS. Płastugi grubaśne i całkiem przyzwoitych rozmiarów. Ta ciut większa miała trzydzieści sześć centymetrów.
powoli żegnałem się z Jej Wysokością (żałując najlepszej części sezonu, albowiem podówczas plaża była objęta zakazem wstępu).
Ale nie poddawałem się. A że bez rezultatów? Nie żałuję ni chwili.
To i jak zawsze tą porą szukałem Pana Skarpia.
Podczas trzech wypraw złowiłem jednego jegomościa. Fotki nie będzie, boć nie osiągnął wymiaru.
Streszczając się...
Morze wygląda tak: A tak wyglądają stornie złowione na spinning, w środku dnia, na agresywnie prowadzoną blachę: Na leniwie przesuwającą się przynętę wcale nie reagowały. Za to belony tak.
I chociaż starałem się żadnej nie złowić, to nie udało mi się. Zresztą podczas ostatnich wypraw zawsze miałem przynajmniej jedną iglastą ślicznotkę.
No i zawsze warto rozejrzeć się i chcieć zobaczyć kruche cudeńka tworzone z mistrzowską gracją przez Naturę. Serdeczności
Piotr
PS. Płastugi grubaśne i całkiem przyzwoitych rozmiarów. Ta ciut większa miała trzydzieści sześć centymetrów.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Piotr
Re: Morski spinning
Uparłeś się na turboty, więc prędzej czy później złowisz kolejne. Widzę że miejsce też zmieniłeś, na to które proponowałem.
- Rogro
- Krąp
- Posty: 79
- Rejestracja: 29 gru 2016, 19:17
Re: Morski spinning
Na jedno z dwóch, które proponowałeś.
Turboty na pewno były w tym drugim...
Turboty na pewno były w tym drugim...
Piotr
Re: Morski spinning
Artykuł przydatny dla brodzących w morzu ale też dla kąpiących się :
https://podroze.onet.pl/polska/smiertel ... cs&utm_v=2
https://podroze.onet.pl/polska/smiertel ... cs&utm_v=2
- Rogro
- Krąp
- Posty: 79
- Rejestracja: 29 gru 2016, 19:17
Re: Morski spinning
Dzień dobry,
zanim wlezę do wody - zawsze, bez względu na okoliczności - bardzo uważnie się jej przyglądam.
A gdy już wlezę - przyglądam się jej jeszcze uważniej.
Wszak nie ma - to - tamto.
To żywioł, któremu należy się właściwa estyma.
Czy jest to wschodni Atlantyk, czy zachodni Pacyfik, czy też może południowy Bałtyk, to nie ma znaczenia...
Wszędzie trza być czujnym.
Coś wiem na ten temat.
W kilku sytuacjach w gacie się nie zesrałem, ale było blisko. A może nie zdążyłem?
Ale to temat na inne opowieści...
Tymczasem ganiałem plażowego bolenia.
Pośród trzech wypraw rozpoczętych przed świtem, gdy jeszcze słychać śpiew wilg, nocne komary tną, a dzikom się zdaje, że to jeszcze ich pora supremacji na plaży, złowiłem dwie belony...
A może by się tak przesunąć o jakiś kilometr?
Dobra myśl.
Ostry rzut, wiatr niesie przynętę daleko. A ta łagodnie do wody wpada. Niemalże bez plusku.
Dwa obroty korbą i jakieś dziwne coś...
Niby żaden opór, ale pracy przynęty też nie czuję.
Nie zacinam, niech się dzieje co chce.
I się dzieje. Gwałtowne wygięcie wędziska współgra z wyjącym hamulcem gwałtownie oddającym linkę.
Wiem, że mam naprawdę dużą rybę.
I nagle ją tracę. Linka luźno zwisa...
Instynktownie wybieram nadmiar linki, a ta nagle napręża się zza mych pleców.
Koleżka w ciągu kilku sekund przemieścił się ku wodzie po kolana...
Wciąż wściekły, ale i zmęczony, łagodnie daje się wprowadzić do podbieraka.
Tam czuję jago masą - jest przeraźliwie ciężki...
Miarka pokazuje równo siedemdziesiąt centymetrów. Dawno nie miałem takiego grubasa. Serdel jak się patrzy!
Wypuściłem go z podbieraka, co by mi się z dłoni nie wyślizgnął. Był naprawdę upasiony...
Odpłynął powoli, jakoby chciał wyeksponować swą odrazę wobec takiego traktowania...
Może kiedyś znów się spotkamy, gdy będzie jeszcze większy, cięższy, sprytniejszy?
Tego sobie gorąco życzę.
A reszta jest milczeniem...
Serdeczności
Piotr
zanim wlezę do wody - zawsze, bez względu na okoliczności - bardzo uważnie się jej przyglądam.
A gdy już wlezę - przyglądam się jej jeszcze uważniej.
Wszak nie ma - to - tamto.
To żywioł, któremu należy się właściwa estyma.
Czy jest to wschodni Atlantyk, czy zachodni Pacyfik, czy też może południowy Bałtyk, to nie ma znaczenia...
Wszędzie trza być czujnym.
Coś wiem na ten temat.
W kilku sytuacjach w gacie się nie zesrałem, ale było blisko. A może nie zdążyłem?
Ale to temat na inne opowieści...
Tymczasem ganiałem plażowego bolenia.
Pośród trzech wypraw rozpoczętych przed świtem, gdy jeszcze słychać śpiew wilg, nocne komary tną, a dzikom się zdaje, że to jeszcze ich pora supremacji na plaży, złowiłem dwie belony...
A może by się tak przesunąć o jakiś kilometr?
Dobra myśl.
Ostry rzut, wiatr niesie przynętę daleko. A ta łagodnie do wody wpada. Niemalże bez plusku.
Dwa obroty korbą i jakieś dziwne coś...
Niby żaden opór, ale pracy przynęty też nie czuję.
Nie zacinam, niech się dzieje co chce.
I się dzieje. Gwałtowne wygięcie wędziska współgra z wyjącym hamulcem gwałtownie oddającym linkę.
Wiem, że mam naprawdę dużą rybę.
I nagle ją tracę. Linka luźno zwisa...
Instynktownie wybieram nadmiar linki, a ta nagle napręża się zza mych pleców.
Koleżka w ciągu kilku sekund przemieścił się ku wodzie po kolana...
Wciąż wściekły, ale i zmęczony, łagodnie daje się wprowadzić do podbieraka.
Tam czuję jago masą - jest przeraźliwie ciężki...
Miarka pokazuje równo siedemdziesiąt centymetrów. Dawno nie miałem takiego grubasa. Serdel jak się patrzy!
Wypuściłem go z podbieraka, co by mi się z dłoni nie wyślizgnął. Był naprawdę upasiony...
Odpłynął powoli, jakoby chciał wyeksponować swą odrazę wobec takiego traktowania...
Może kiedyś znów się spotkamy, gdy będzie jeszcze większy, cięższy, sprytniejszy?
Tego sobie gorąco życzę.
A reszta jest milczeniem...
Serdeczności
Piotr
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Piotr
- Rogro
- Krąp
- Posty: 79
- Rejestracja: 29 gru 2016, 19:17
Re: Morski spinning
Dzień dobry,
między chwilami pomniejszej wagi (acz nie takiej znowu nieistotnej) zdarza się niekiedy wyskoczyć nad wodę.
I to niemalże do własnego ogródka.
Lub nieopodal.
Gdy tylko słońce krwawą pomarańczy czerwienią oczy zaczyna wypalać...
Wiatr sprzyja, przynęta leci daleko.
Ściągana powoli, szybko napełnia szpule kołowrotka linką. Cóż, szczęśliwi czasu nie liczą.,,
Kilka metrów przed wyjęciem woblera z wody gwałtowny wir o ułamki sekund wyprzedza dalsze wydarzenia.
Jest, mam go!
Nie ma żadnych wściekłych jakże odjazdów. I żadnych murowań do dna. Taki jakby spokój..
Po kilku chwilach ryba ląduje w podbieraku. W nim niesiona z rewy na brzeg także jest łagodna.
Wyjęta z siatki dostaje nagłej szajby. Tłucze się, podskakuje, wali ogonem niczym jaki lewiatan.
Mam problem z jej zmierzeniem, ledwo robię zdjęcie utytłanego w piasku cielska. Sześćdziesiąt i osiem centymetrów.
Z chwilą odzyskania wolności jakże tłusty boleń odzyskuje spokój i statecznie, jakoby z obrazą, odpływa w toń.
Długo patrzyłem na jego płetwę grzbietową, która delikatnym kilwaterem znaczyła jego obecność, by się w okamgnieniu rozpłynąć pośród ledwo zauważalnych kropel wody.
Cóż więcej rzec można?
A gdyby ta historia powtórzyła się nieco wcześniej?
Nad wodą wszystko się zdarzyć może. Boć to morze.
Pod samymi niemalże nogami paszcza zasysa swój żer, nadziewając się na ostry grot.
I jakby zdziwiona daje się spokojnie doprowadzić do podbieraka.
Miarka i fotografia też nie wzbudzają żadnej jej ekspiacji. Spokój godny mistrza zen... Siedemdziesiąt i dwa centymetry.
Przeraźliwie gruby boleń ląduje w wodzie i natychmiast znika. Po prostu nie wiem kiedy, nie wiem jak i gdzie.
Cudownie, przeraźliwie wręcz wspaniale.
A mi pozostaje kolejny raz ukłonić się morzu.
Takimi chwilami zdarza mi się zachłystnąć, w nich zatracić.
W sobie? Niekoniecznie...
I tego Wam życzę. Sobie także, a jakże.
Serdeczności
Rogro
między chwilami pomniejszej wagi (acz nie takiej znowu nieistotnej) zdarza się niekiedy wyskoczyć nad wodę.
I to niemalże do własnego ogródka.
Lub nieopodal.
Gdy tylko słońce krwawą pomarańczy czerwienią oczy zaczyna wypalać...
Wiatr sprzyja, przynęta leci daleko.
Ściągana powoli, szybko napełnia szpule kołowrotka linką. Cóż, szczęśliwi czasu nie liczą.,,
Kilka metrów przed wyjęciem woblera z wody gwałtowny wir o ułamki sekund wyprzedza dalsze wydarzenia.
Jest, mam go!
Nie ma żadnych wściekłych jakże odjazdów. I żadnych murowań do dna. Taki jakby spokój..
Po kilku chwilach ryba ląduje w podbieraku. W nim niesiona z rewy na brzeg także jest łagodna.
Wyjęta z siatki dostaje nagłej szajby. Tłucze się, podskakuje, wali ogonem niczym jaki lewiatan.
Mam problem z jej zmierzeniem, ledwo robię zdjęcie utytłanego w piasku cielska. Sześćdziesiąt i osiem centymetrów.
Z chwilą odzyskania wolności jakże tłusty boleń odzyskuje spokój i statecznie, jakoby z obrazą, odpływa w toń.
Długo patrzyłem na jego płetwę grzbietową, która delikatnym kilwaterem znaczyła jego obecność, by się w okamgnieniu rozpłynąć pośród ledwo zauważalnych kropel wody.
Cóż więcej rzec można?
A gdyby ta historia powtórzyła się nieco wcześniej?
Nad wodą wszystko się zdarzyć może. Boć to morze.
Pod samymi niemalże nogami paszcza zasysa swój żer, nadziewając się na ostry grot.
I jakby zdziwiona daje się spokojnie doprowadzić do podbieraka.
Miarka i fotografia też nie wzbudzają żadnej jej ekspiacji. Spokój godny mistrza zen... Siedemdziesiąt i dwa centymetry.
Przeraźliwie gruby boleń ląduje w wodzie i natychmiast znika. Po prostu nie wiem kiedy, nie wiem jak i gdzie.
Cudownie, przeraźliwie wręcz wspaniale.
A mi pozostaje kolejny raz ukłonić się morzu.
Takimi chwilami zdarza mi się zachłystnąć, w nich zatracić.
W sobie? Niekoniecznie...
I tego Wam życzę. Sobie także, a jakże.
Serdeczności
Rogro
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Piotr
Re: Morski spinning
Nie wytrzymałem już siedzenia w domu po chorobie i wybrałem się za trocią. Rybki na zero, jeszcze jakiś kolega próbował ale też nie widziałem żeby coś holował. Pogoda za to przyjemna, ciepło , falowanie znikome. Fajnie tak pomachać po miesiącu z okładem.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Morski spinning
Kolejny dzień na plaży i kolejny na zero. Tym razem na odcinku gdzie wędkowałem jeszcze pięciu amatorów troci, z tego co widziałem nikt nic.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- JacPik
- Krąp
- Posty: 76
- Rejestracja: 11 paź 2019, 17:36
- Lokalizacja: Gdynia
Re: Morski spinning
Witam
W sobotę zaliczyłem kolejny wypad na plażę Orłowską w poszukiwaniu troci, pogoda fajna wiatr 5m/s północno-zachodni, temperatura wody około 3 st. Niestety tak jak w poprzednich wypadach bez kontaktu z trocią, a zaliczyłem już trzy wypady na Rozewie i Jastrzębią Górę, i kilka razy byłem w Orłowie, ale się nie poddaję i czekam na kolejny weekend. Kilka zdjęć z plaży
W sobotę zaliczyłem kolejny wypad na plażę Orłowską w poszukiwaniu troci, pogoda fajna wiatr 5m/s północno-zachodni, temperatura wody około 3 st. Niestety tak jak w poprzednich wypadach bez kontaktu z trocią, a zaliczyłem już trzy wypady na Rozewie i Jastrzębią Górę, i kilka razy byłem w Orłowie, ale się nie poddaję i czekam na kolejny weekend. Kilka zdjęć z plaży
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- JacPik
- Krąp
- Posty: 76
- Rejestracja: 11 paź 2019, 17:36
- Lokalizacja: Gdynia
Re: Morski spinning
Dzisiaj kolejny wypad do Orłowa w poszukiwaniu troci. Pogoda zmienna rano słoneczko a potem śnieżyca, wędkowałem od 9.30 do 13-tej niestety bez kontaktu z rybą. Pod klifem spotkałem kilku zapaleńców ale oni też bez kontaktu. Warunki do łowienia fajne, woda lekko trącona, wiatr 2-5 m/s połud-zach, fali brawie brak. Następny wypad jak pogoda pozwoli w kolejną sobotę.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- JacPik
- Krąp
- Posty: 76
- Rejestracja: 11 paź 2019, 17:36
- Lokalizacja: Gdynia
Re: Morski spinning
Właśnie wróciłem z kolejnego, krótkiego bo trzy godzinnego wypadu kontrolnego za trocią w Orłowie. Warunki ciężkie pomimo dodatniej temperatury i słoneczka. Silny wiatr północno-zachodni 8 m/s w porywach do 12 m/s utrudniał wykonywanie rzutów. Niestety tym razem również bez kontaktu z rybą, napotkani wędkarze również na zero.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Morski spinning
Aura już nie zimowa, nawet dość ciepło i bez wiatru ale morze rozbujane. Wejść za daleko się bałem to i rzuty nie wychodziły za granicę fal. W tej kipieli trudno o rybę , tak myślę. Fotki zrobione , trochę porzucałem, znalazłem coś dziwnego na brzegu. Kurna , zniechęcenie narasta, od początku roku bez ryby .
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Morski spinning
Grubo chlapie, Panie. Jeszcze przedwczoraj nastawiałem się na popołudniowy wypad na Orłowo, ale w pracy przekonałem się, że nad morzem piździ jak w Kielcach, więc darowałem sobie. Były też ostrzeżenia RSO o bardzo silnym wietrze w strefie przybrzeżnej. Po co psuć sobie przyjemność łowienia użeraniem się z wietrzyskiem i falami? Jutro chyba skoczę do Mechelinek z rana i przespaceruję się aż do Osady Rybackiej na pograniczu Babich Dołów i Oksywia, jeśli są rokowania na lepszą pogodę.
- JacPik
- Krąp
- Posty: 76
- Rejestracja: 11 paź 2019, 17:36
- Lokalizacja: Gdynia
Re: Morski spinning
Witam
Jak sobota to wypad w poszukiwaniu srebrnej troci, tym razem wybór padł na Górki Zachodnie. Już w lesie dało się słyszeć fale bijące w plaże, warunki bardzo ciężki duża fala przybojowa i lekki mrozek. Ale jak już przyjechaliśmy z kolegą nie pozostało nic innego jak zmierzyć się z tymi warunkami. W pierwszym rzucie zapinam rybkę, po krótkim holu bez wyjmowania z wody wypinam zdobycz, na oko z 35 cm ale ładnie zapięta za dwa groty. I to by było na tyle kontaktu z rybami na tym wypadzie, łowiliśmy do godz. 12, wypad pomimo trudnych warunków udany.
Jak sobota to wypad w poszukiwaniu srebrnej troci, tym razem wybór padł na Górki Zachodnie. Już w lesie dało się słyszeć fale bijące w plaże, warunki bardzo ciężki duża fala przybojowa i lekki mrozek. Ale jak już przyjechaliśmy z kolegą nie pozostało nic innego jak zmierzyć się z tymi warunkami. W pierwszym rzucie zapinam rybkę, po krótkim holu bez wyjmowania z wody wypinam zdobycz, na oko z 35 cm ale ładnie zapięta za dwa groty. I to by było na tyle kontaktu z rybami na tym wypadzie, łowiliśmy do godz. 12, wypad pomimo trudnych warunków udany.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Rogro
- Krąp
- Posty: 79
- Rejestracja: 29 gru 2016, 19:17
Re: Morski spinning
Dzień dobry,
od początku trociowo-plażowego sezonu jestem nad wodą tak często, jak tylko mogę, azaliż nie tak często jakbym chciał.
Z lekkim przekąsem czyniony spod na pół niedomkniętej powieki ogląd sytuacji kazałby mi dać sobie spokój, każąc czekać na lepsze czasy, ale...
Ale?
Nie ma żadnego "ale". Przynajmniej nie w mej głowie, jakże obficie upstrzonej kudłatą myślą...
Doś tych fanaberii...
W tym sezonie nie miałem ni jednej ryby. Ba! żadnego z nią kontaktu, żadnej widzianej obecności!
Nad wodą trzeba być, nie wystarczy bywać.
Morze jest wdzięczną istotą, która wynagradza cierpliwość, miłość i uczciwość.
Wdzięczną, choć zmienną.
Zdjęcia zrobione w niedługim odstępie czasu... I chociaż morze może być zimnym w uczuciach bezmiarem myśli, to i tak zachwyca.
Przynajmniej mnie. Ale wiem skądinąd, że nie tylko.
A teraz idę śnić wspaniały sen o wielkiej rybie.
Nigdy nie gaśnie we mnie nadzieja, że się spotkamy...
Serdeczności
Piotr
od początku trociowo-plażowego sezonu jestem nad wodą tak często, jak tylko mogę, azaliż nie tak często jakbym chciał.
Z lekkim przekąsem czyniony spod na pół niedomkniętej powieki ogląd sytuacji kazałby mi dać sobie spokój, każąc czekać na lepsze czasy, ale...
Ale?
Nie ma żadnego "ale". Przynajmniej nie w mej głowie, jakże obficie upstrzonej kudłatą myślą...
Doś tych fanaberii...
W tym sezonie nie miałem ni jednej ryby. Ba! żadnego z nią kontaktu, żadnej widzianej obecności!
Nad wodą trzeba być, nie wystarczy bywać.
Morze jest wdzięczną istotą, która wynagradza cierpliwość, miłość i uczciwość.
Wdzięczną, choć zmienną.
Zdjęcia zrobione w niedługim odstępie czasu... I chociaż morze może być zimnym w uczuciach bezmiarem myśli, to i tak zachwyca.
Przynajmniej mnie. Ale wiem skądinąd, że nie tylko.
A teraz idę śnić wspaniały sen o wielkiej rybie.
Nigdy nie gaśnie we mnie nadzieja, że się spotkamy...
Serdeczności
Piotr
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Piotr
Re: Morski spinning
Kolejny pusty, przez brak ryby, wpis o próbach połowu troci. Tym razem morze było łaskawe bo fale dały wejść nawet daleko od brzegu. Nic to jednak nie pomogło. Po godzince mojego wędkowania dołączyło dwóch chętnych z czego jeden na Belly Boat z muchówką. Zakończyliśmy razem na zero, kolega z pływadełka mówił że woda tak mętna że płetw nie widział nawet daleko od brzegu, tylko czy to mogło być przyczyna porażki. Ludzie w różny sposób korzystają z plaży, Quadem też .
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Morski spinning
To kolejny dzień na plaży. Pogoda piękna, słoneczko, bez wiatru i woda gładka . Dziś w innym miejscu wędkowałem, rezultaty takie same . Woda brudna że jak do kolan wejdziesz to czubka buta nie widać. Na wodzie armada belly boutowców łowiących metoda muchową, nie widziałem żeby coś holowali.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- JacPik
- Krąp
- Posty: 76
- Rejestracja: 11 paź 2019, 17:36
- Lokalizacja: Gdynia
Re: Morski spinning
Dni coraz dłuższe, jest już możliwość połowić po pracy, pomoczyć zadek w solance. Popołudnie w środę i czwartek spędziłem w Orłowie, ale jak to ostatnio bywa wypad na zero.
Sobota wypad na Górki Zachodnie, na plaży meldujemy się z kolegą o siódmej i łowimy do dwunastej bez kontaktu z rybą. Oprócz nas naliczyłem jeszcze z dwunastu zapaleńców ale i oni na zero, podobno w piątek coś się działo. A i bym zapomniało o całej masie zapalonych śledziarzy którzy okupowali groblę i ujście Śmiałej, ale i oni nie połowili.Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Morski spinning
Doczekałem się pierwszej troci w tym roku. Rzeka nie chciała mnie obdarzyć, plaża też do dziś nie była łaskawa. Może przez pomyłkę bo to prima aprilis zagryzła mi srebrna torpeda. Nie jakaś ogromna, całe 65 cm ale grubiutka i silna , fajne z hamulca wyciągała. Miałem już kończyć, ostatnie rzuty wzdłuż brzegu i odprowadzenie , to mnie zachęciło i po kilku minutach z tego samego kierunku buuum. Jestem mega zadowolony , to pierwsza ryba w tym roku o którą chodziło. Jest kilka fotek a filmik na moim profilu na FB ( bardzo długo się ładuje ) fakt kiepskie nagranie ale co mnie to .
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Morski spinning
Marku gratulowałem Ci sukcesu na FB i pogratuluję tutaj. Piękna ryba ciężko wypracowana. Jeszcze raz gratuluję.