Motława

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
arasshater

Motława

#1 Post autor: arasshater »

Dzień przywitał mnie ulewnym deszczem i wiatrem, który bezwstydnie łomotał dachem nad moją głową, więc zrezygnowałem z wyprawy na Wyspę Sobieszewską w poszukiwaniu bursztynu. Ogólnie niewiele mi się chciało poza pykaniem kolejnych aromatycznych fajeczek, popijaniem kawy i czytaniem książki. Dodatkowo nasza nieoceniona w partactwie poczta raczyła zawiadomić mnie poprzez swoją niewydarzoną aplikację, że wybierze się do mnie listonosz z paczką z niemieckiego eBaya, na której mi bardzo zależało i którą chciałem mieć jeszcze przed końcem tygodnia, należało więc niezwłocznie uzbroić się w cierpliwość i czekać. Nie wychodzić pod żadnym pozorem do sklepu, nie słuchać głośno muzyki, a nawet korzystać z łazienki w możliwie jak najkrótszym czasie i broń Boże nie brać prysznica! Nasłuchiwać domofonu, kroków i marnować wolny dzień po mistrzowsku... Udało się! Godzina była jeszcze w miarę młoda, więc poskładałem się do kupy i pobiegłem na kolejkę. Miałem w planach wizytę w wypasionej trafice w centrum Gdańska w celu nabycia paru fajkowych tytoni. Sklep mieści się jakieś 400 m od Motławy w linii prostej: wychodzi się vis-à-vis Sołdka.
Zatarłem dłonie z radości i odpaliłem fajkę, którą nabiłem na drogę. Po zakupach w planach miałem spacer wzdłuż Motławy właśnie, a konkretnie wzdłuż morskiego odcinka Motławy, czyli rewiru na którym wędkuję w poszukiwaniu sandacza, okonia i szczupaka, a czasem również piękniej płoci. Jak wspomniałem, zacząłem rekonesans na wysokości Sołdka. Nie chciało mi się wracać do Mostu Zielonego, wychyliłem się jedynie kontrolnie przez barierkę i nie zauważyłem żadnych wędkarzy. Sołdek natomiast był dosyć obstawiony. Ponieważ wędkarze byli na przeciwległym brzegu, nie miałem jak do nich zagadać, a nie chciałem wydzierać się jak jakiś wieśniak z Sopotu. ;) Zauważyłem u gościa naprzeciwko żywca albo trupka (z tej odległości ciężko było ocenić), a że okolice rzeczonego Sołdka są wybitnie sandaczowe, to wszystko było oczywiste. Ja tam nigdy z tej miejscówki sandacza nie wyjąłem... Chwilę przyglądałem się popalając fajeczkę i doszedłem do wniosku, że jedyne co mieli, to pobożne życzenie. Tuż przy zwodzonej kładce na Ołowiankę spotkałem wędkarza z lekkim spinningiem i chwilę pogadaliśmy. Chodził za okoniem, kombinował z przynętami, ale efektów nie miał. Jednak cieszył się, że może odstresować się po pracy godzinkę czy dwie, a o to przecież chodzi w wędkarstwie, prawda? Grunt to pogoda ducha, a reszta sama przyjdzie z czasem...
Zdębiałem widząc moją ulubioną Ołowiankę! Otóż została zmodernizowana (czytaj: zryta). Pojawił się jakiś deptak, ładne drzewka i inne pierdoły wybitnie pod turystów, a mnie ciarki przeszły przez mosznę, kiedy pomyślałem, co mogło się stać z dzikim i zarośniętym brzegiem Kanału na Stępce od strony Ołowianki. Nie znalazłem w sobie siły, a w fajce niedopalonego tytoniu, aby wrócić do kładki i przejść na drugą stronę... Nieśmiało zaglądałem ze swojego brzegu w marę przemieszczania się: wyschnięte badyle sterczały wysoko w górę ponad nowoczesny deptak, więc chyba jednak żaden kretyn z urzędu miasta nie wpadł na pomysł, żeby zniszczyć zachwaszczony brzeg. Odetchnąłem z ulgą. Dalej, przy Siennej Grobli, wszystko rozkopane, jakieś nowe luksusowe czy mniej luksusowe bloki albo apartamenty, kratery, hałdy ziemi i gliny... Polski Hak jeszcze nie naruszony, ale wciąż odgrodzony od reszty świata i wędkarzy siatką i złowrogo wyglądającą budą ciecia.
Postanowiłem jeszcze zwiedzić Stocznię Cesarską, chociaż robiło się ciemno i zimno. Ubzdurałem sobie, że może zobaczę jak chłopcy ze stoczni w Gdańsku tną na kawałki i wybebeszają Kobbena zabranego chłopcom z Marynarki Wojennej w Gdyni. Nie zobaczyłem. Ujrzałem za to małżeństwo skulone z zimna nieopodal Żurawia M3 z wyrzuconymi trzema gruntówkami (na sandacza oczywiście). Zagadałem do faceta chyba tylko po to, żeby dowiedzieć się, że to Ukraińcy. Mogli powiedzieć mi tyle o Motławie, co ja im o Dniestrze (nad którym byłem, ale nie wędkowałem).
Rekonesans był ogólnie fajny, ale sfrajerowałem się trochę (wszystko przez listonosza). Trzeba mi było wziąć do plecaka jeden z trzech posiadanych przeze mnie nieśmiertelnych teleskopów 2.40 m made by Rumpol, który po złożeniu mieści się w plecaku idealnie. Razem z kołowrotkiem Hunter Match KS made by Rumpol tworzą zgraną choć wielce improwizowaną parę looserów, potrafiącą jednak niekiedy wytargać z wody dużą i wierzgającą rybę. W lodówce wciąż mam jakieś pół opakowania na wpół żywej pinki i opakowanie ledwie żywej dendrobeny nr 3. Mogłem z marszu postawić spławik w znanych sobie miejscówkach i kto wie...? Może nawet wyjąłbym jakiegoś okonka 8 czy nawet 10 cm i byłaby ryba, i ręka rybą by śmierdziała (jeszcze jutro w pracy, ponieważ z tej wielkiej radości nie umyłbym jej). A tak dupa.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

arasshater

Re: Motława

#2 Post autor: arasshater »

W poniedziałek nie wytrzymałem.
Obudziłem się parę minut po 3:00 i już nie mogłem zasnąć. Z racji tego, że w planach miałem wybranie się znowu do Gdańska po tytoń fajkowy, postanowiłem zabrać również wędkę i spróbować się z płocią z przedwiośnia na spławik. Ze względu na fatalną pogodę tak oklapłem, że ani nie pojechałem ostatnio nad morze na troć, ani nad rzekę na pstrąga, ani nawet do sklepu wędkarskiego po zakupy. Słowem: nic!!! Pogoda nadal była paskudna, dzień wcześniej ślamazarzyło się z nieba i w związku z tym założyłem sobie, że ograniczę potrzebny sprzęt do minimum, czyli nie zabiorę żadnych zbędnych rzeczy. Żadnych wiader na zanętę, żadnych krzesełek składanych, podpórek, siatek i innych dupereli, które zwyczajowo ze sobą targam (i to na garbie). Ciężko było to przełknąć, ale dzięki temu stałem się na tyle mobilny, że mogłem z powodzeniem zmieniać miejscówki, prawie jak ze spinningiem. Spakowałem teleskop 3.60 m, na wszelki wypadek podbierak na długiej sztycy (3 m) bądź co bądź zakupiony w zeszłym roku specjalnie z myślą o Motławie, a to wszystko w stary i wysłużony na maksa pokrowiec, który obecnie posiada już tylko tę jedną zaletę, że po rozpakowaniu można złożyć go na trzy i upchnąć w plecaku, więc go nadal lubię :P . W lodówce miałem jeszcze ponad pół opakowania pinki, która okazała się całkiem żywa w temperaturze pokojowej. W małym pudełku rozrobiłem pół opakowania czerwonej zanęty Trapera, dosypałem trochę wyprażonej bułki tartej z kiedyś tam oraz pinki. Pozostała ostatnia rzecz, a mianowicie odmalowanie antenki mojego ukochanego a wysłużonego spławika Eksperta (ostatnio zakupiłem na Allegro buteleczkę 5 ml lakieru fluo w kolorze czerwonym do spławików i właśnie miałem szansę go przetestować). Malowanie poszło szybko, chociaż niezbyt profesjonalnie, lakier błyskawicznie wysychał (jeszcze podczas malowania). Wydawało mi się, że efekt nie powala, ale w świetle dziennym antenka paliła w oczy! 8-)
Zameldowałem się na Ołowiance około 7:30 rano. Niestety okazało się, że remont idzie pełną parą i o ciszy można zapomnieć. Wszystko rozkopane i ogrodzone. Od strony Motławy nie było szans na rzucenie zestawu, ale od strony Kanału na Stępce wyczaiłem przewróconą barierkę i skwapliwie skorzystałem z tego faktu. Nie przemknąłem jednak jak ninja, bo jak się okazało, dostrzegł mnie Strażnik Ołowianki ze swojej ciećbudy i pogroził mi palcem. Panie, a komu ja będę przeszkadzał, jak tu sobie na brzegu przycupnę?!, spytałem i pozwolił mi wejść z zastrzeżeniem, że mam nie iść na drugą stronę. Zgodziłem się i szybko zainstalowałem w przybrzeżnych badylach tuż obok rury. Ponieważ ryby miały mnie najwyraźniej pod płetwą odbytową, po jakichś 40 minutach zawinąłem się na drugą stronę kanału.
Tam spotkało mnie kolejne rozczarowanie. Miejsce w które jeszcze w zeszłym roku chodziłem ze spinningiem oraz pielgrzymki wszelkiej maści wędkarzy, zostało chamsko ogrodzone! Paliki z drewna zostały przyśrubowane do starego betonu, wszędzie wiszą tabliczki z ostrzeżeniem itp. No szlag mnie trafił! Jeszcze rok-dwa i będzie można zapomnieć o dostępie do rzeki w centrum miasta.
Poszedłem dalej. Znowu się rozstawiłem i znowu nic, nawet drgnięcia. Spaliłem fajeczkę i zebrałem się do sklepu, do którego wyprawa była dla mnie dodatkową (jeśli nie główną) tego dnia motywacją... Później rozstawiłem się jeszcze w pobliżu Mostu Wapienniczego, przy Kanale Raduni. W lecie stoi tam krypa pod szyldem smażalni ryb i zimnego piwa. Czasami wpada mi tam jakiś niewymiarowy sandacz na gumę. Kręci się również sporo okonia, płoci, a także zarozumiałego bolenia. :lol: Tego dnia nic się nie kręciło oprócz antenki spławika na wietrze. Chwilę pomarzłem, wyzerowałem termos z gorącą kawą, poprzyglądałem się frajerom z TVN, którzy kręcili jakichś wojskowych na pontonie, którym pływali tam i z powrotem i spakowałem klamoty.
Chwilę po 12:00 wróciłem do Sopotu i wtedy wyszło słońce, a wiatr ustał. A może nawet ryby zaczęły brać... :oops:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

arasshater

Re: Motława

#3 Post autor: arasshater »

Kolejna porażka po niespełna 2-godzinnej walce. Jak widać (bądź też nie) zacumowałem tuż obok Czarnej Perły, bo nabrzeże tam niskie, a też chodzić i szukać mi się dzisiaj nie chciało. Wszędzie tyle samo ludzi i tyle samo głupich pytań. Jak ma nie brać, to lepiej niech nie bierze w fajnym i dosyć wygodnym miejscu (ławka była przeważającym atutem). Na haku tłuściutki i apetyczny biały plum i bul bul! :mrgreen: Rybą nie mogę się pochwalić, to chociaż pochwalę się moją nową fajką prostu z Łotwy i stąd mój wredny pysk. :lol: Nawet drgnięcia nie uświadczyłem, ale i tak było sympatycznie (do czasu). Pięciu nawalonych Ukraińców czy innych najeźdźców ze Wschodu zatrzymało się obok mnie, jak i wiele innych osób wcześniej i później (wszyscy musieli mieć debilną sweetfocię czy inne tam filmy z Czarną Perłą). Akurat nadziewałem świeżego robaka na hak, a Ukrainiec pochyla się nade mną wionąc nieprzetrawioną gorzałą z mordy i bełkocze jakieś pierdoły, z których wyłapałem jedynie pytanie, jakie zadałby każdy szanujący się Janusz niezależnie od kraju pochodzenia: Bierą? Kręcę przecząco głową, a typ pyta: To po co tu siedzisz? Trzymajcie mnie w pięciu! Spojrzałem na niego najdzikszym wzrokiem Popeye'a z tą moją fajką w pysku i rzuciłem wolnym półgębkiem: Bo mogę!
Później zaczęło padać, wiać jak cholera i pieprzony katamaran akurat w miejscu, gdzie miałem postawiony zestaw, musiał cumować. Niekoniecznie w tej kolejności, ale co tam. Poskładałem zabawki i poczłapałem wzdłuż rzeki w kierunku stoczni, na kolejkę.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

arasshater

Re: Motława

#4 Post autor: arasshater »

Właśnie wróciłem z Gdańska z wypadu na morską cześć Motławy. Uprzedzam że zdjęć nie będzie, bo wędkowałem w nocy, a widoczki w typie pocztówek to można sobie darować. :roll: Ponieważ ostatnimi czasy mam dużo pozawędkarskich rozterek i problemów, rzadziej, o zgrozo, bywałem na rybach przez ostatnie trzy miesiące i w zasadzie od połowy lutego nie złowiłem żadnej ryby. :oops: Bywa. Jednak nadchodzą zmiany i udało mi się w końcu odmulić na tyle, że teraz ciężko mi było znaleźć drogę powrotną do domu... :lol:
Około 23:00 znalazłem się na terenie Stoczni Cesarskiej i czekało mnie kombinowanie, jak tu ominąć hordy nawalonej i naćpanej młodzieży tłumnie okupującej kluby okołostoczniowe (pewnie modne, czy cuś). Zapomniałem że to niewdzięczny piątunio. Pierwszy raz tak się cieszyłem na widok pieszego patrolu policji kręcącego się pośród gówniarzy. Zacząłem w zasadzie na Martwej Wiśle tuż przy samym ujściu Motławy. Początek dosyć niefortunny: przepływająca blisko łódź zrobiła falę i nim się spostrzegłem, miałem mokre buty. :roll: Posuwałem się w kierunku centrum powoli i skrupulatnie obławiając znane sobie miejscówki. Na Ołowiankę wciąż nie można oficjalnie wejść, a nieoficjalnie to jest dróżka dla upartych. ;) Nie miałem jednak specjalnie parcia. Kanał na Stępce również obłowiłem, forsując uprzednio śmieszne ogrodzenie. Ponieważ, jak później zaobserwowałem, kiedy już zrobiło się jasno, poziom wody spadł o blisko pół metra (co wyraźnie odcina się na nabrzeżach), zrozumiałem teraz, dlaczego kanał został odgrodzony. Płyty u podnóża schodków trzymają się już jedynie na zbrojeniu i naniesionych przez wodę śmieciach, ale ja i tak tam wlazłem.
O 4:08 rano, czyli tuż tuż przed wschodem słońca zażarł mi w końcu sandacz! Akurat kiedy wędkarzowi nieopodal spadł z haka pod samym nabrzeżem. Mój pięknie walczył, ale nie miał szans. Skusił się na kopyto od Trapera, perłowy brzuch i czarny grzbiet z brokatem. Wtedy też zorientowałem się, jak bardzo nisko jest woda: używam na Motławie podbieraka na 3-metrowej sztycy, a miałem problem z sięgnięciem ryby z wysokiego nabrzeża, musiałem paść na kolana. :D No ale warto było, bo pierwszy mętnooki zakapior w tym sezonie zaliczony! Niestety, liczył sobie tylko 41 cm, a więc zabrakło mu 4 cm do pełnoletności (dla niezorientowanych: w wodach morskich obowiązuje 45 cm, nie 50 cm jak w PZW). Cwaniak, pewnie specjalnie się skurczył w sobie, bo skumał, że w przeciwnym wypadku zaprosiłbym go chętnie na obiad. :lol: Zdjęcia z oczywistych powodów nie zamieszczam. Wypuściłem dziada i wędkowałem jeszcze do 6:30, jednak bez efektu.
Sandacz to drapieżnik który chyba najbardziej mnie kręci, nie wiem nawet czy nie bardziej od szczupaka i pstrąga... :shock: Sam jego zapach mnie rozwala do tego stopnia, że niechętnie myję ręce. Powinny być perfumy o zapachu sandacza, kobiety by zwariowały! Nawet piżmo tak nie pachnie. A swoją drogą to z sandaczem jest jak z kobietą, nie uważacie? Piękny, pożądany, ale wredny i kapryśny, a w.....ć potrafi jak mało kto! :lol:

arasshater

Re: Motława

#5 Post autor: arasshater »

Wczoraj zaliczyłem kolejną nockę i w sumie miałem trzy dosyć konkretne puknięcia, a później już ładne branie około 1:00 w nocy. Niestety sandacz walczył o życie niczym chytra baba z Radomia o napój gazowany w promocji i udało się cwaniakowi po wykonaniu spektakularnego piruetu wypiąć tuż przy samym nabrzeżu, akurat w momencie kiedy podstawiałem podbierak... :evil: Porzucałem jeszcze chwilę, ale czułem jak morale mi spada na łeb na szyję, za to rośnie frustracja. :(
Miałem za to szczęście do lisów, nagrałem dwa kilkusekundowe filmy, na jednym słychać nawet łapki lisa na betonie:

https://youtu.be/bVCFxGwsobU

https://youtu.be/cKvq19mgj-c

arasshater

Re: Motława

#6 Post autor: arasshater »

O 3:00 trafił mi się przy samym nabrzeżu od strony oczyszczalni ścieków sandacz 46 cm, czyli wymiarowy w tym miejscu, bo jest to woda morska i wymiar ochronny dla sandacza to 45 cm (tak na marginesie: jak większość normalnych wędkarzy nie uznaję tego wymiaru, lecz przyjęty przez PZW, czyli 50 cm). Pięknie walczył i jak się chwilę później okazało zrobiła mi się na szpuli broda, niby niewielka i niby nie pierwszy raz, ale że było zbyt ciemno aby dobrze widzieć bez sztucznego światła, a zbyt już jasno żeby czołówka dawała pożądane światło, to narobiło się że hej. Myślę że do kibla trafiło dobre 15 m żyłki i nie dlatego, że nie poradziłem sobie z robotą, ale dlatego że żyłka tuż za brodą postanowiła oddzielić się od reszty pozostałej na szpuli... :cry: Przy okazji po raz kolejny przekonałem się, że powinienem przejść się w najbliższym czasie do optometrysty po nowe szkła. Nie dosyć że nie jestem w stanie zawiązać przypony bez okularów do czytania, to jeszcze g...o widziałem, ale zwalam to na karb zmęczenia wzroku od sztucznego światła. :roll: W ten oto sposób straciłem resztę najlepszego czasu na wędkowanie, czyli godzinę która pozostała do wschodu słońca, skądinąd pięknego...
A tu kolejna garstka ciekawostek przyrodniczych:

https://youtu.be/W6hmhGeY2NY

https://youtu.be/Ji5O5C_fUT4

Jeż był wyraźnie niezadowolony, że stanąłem na drodze jego wędrówki, bo koniecznie chciał iść nabrzeżem, a łabędzie wiadomo... Szefy całej rzeki. :lol:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

arasshater

Re: Motława

#7 Post autor: arasshater »

Ryby : Wędkarz - 1 : 0
Najgorsze, że ryba szalała, nad ranem głównie kapryśny boleń, ale w nocy widziałem z Mostu Wapienniczego pięć bardzo ładnych sandaczy +50 cm, które leniwie szwendały się na płyciźnie, gdzie Kanał Raduni uchodzi do Motławy... :o
Idąc na pociąg do Malborka, zaobserwowałem w kanale Raduni lina i kilka młodych boleni. Ujęcia może nie są oskarowe, no ale ze mnie też żaden holiłódzki kamerzysta...

https://youtu.be/-ORxT1LeQdU

https://youtu.be/dZrWeCGTObk

https://youtu.be/55gVprskp6Y

arasshater

Re: Motława

#8 Post autor: arasshater »

Wyniki bez zmian, byłem od 23:00 do 4:00 wczoraj. Zauważyłem tylko jednego wędkarza na Ołowiance, ale zanim przeszedłem na wyspę, już go nie było, więc nie pogadaliśmy. Udało mi się sfilmować za to bobra, który przepływa Motławę od strony Ołowianki i kieruje się ku Mostowi Wapienniczemu i Kanałowi Raduni. Niestety pomimo zapalonej czołówki i lampy w telefonie jakość pozostawia wiele do życzenia i przez to sam film nie powala na kolana:

https://youtu.be/OrArfw098kE

arasshater

Re: Motława

#9 Post autor: arasshater »

Straszna nędza, choć ryba również aktywna (by nie rzec, że nadaktywna).
Powiem tylko, że był to przystanek środkowy pomiędzy Radunią a Nogatem...

arasshater

Re: Motława

#10 Post autor: arasshater »

Wytrzymałem tylko dwie godziny... :( Bardzo dużo ludzi, cholernie głośno i do tego chmary komarów, które bezlitośnie cięły na całym ciele, nawet w twarz. Jednak najgorsze, co zastałem, to zakwit, który miasto ma najwyraźniej głęboko w dupie, ktokolwiek nie siedziałby u koryta. Zaczep za zaczepem i smród. No i oczywiście zero sandacza. Nie wspomnę o godzinie w pociągu SKM i 50 km do pokonania do domu, by po 2 godzinach wstać do pracy. Żal jak co roku w lecie. :cry:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

okonhel

Re: Motława

#11 Post autor: okonhel »

NIe wiem w jakim stopniu te zdjęcia są ostre ale np na pierwszym widzę rzęsę wodną. W połączeniuu z zakwitem i innymi glonami faktycznie uciążliwe.

arasshater

Re: Motława

#12 Post autor: arasshater »

Właśnie wracam z dwugodzinnego wypadu nad Motławę, tyle co kolejka ruszyła. Dwugodzinnego bo straciłem cierpliwość. Nie dlatego że się ochłodziło, nie przez zakwit, ani przez brodę, która pojawiła się na szpuli nie wiedzieć skąd i ostatecznie przerwała żyłkę i posłała jeden z moich najnowszych ripperów na dno Motławy (na szczęście gumy kupuję hurtem, więc mam takie jeszcze trzy :D )... Myślę, że wszystko razem (z ostatnich wypadów) w......o mnie. Oczywiście gdybym trafił sandacza o rozmiarze 60 czy 70 cm, to śpiewka byłaby zupełnie inna, a satysfakcja nawet z półgodzinnego wypadu. Ale nie. Gówno. Postanowiłem w drodze na pociąg, że czas na przerwę od Motławy. W końcu mam tyle pięknych rzek tuż obok siebie (od przeprowadzki), więc jest w czym wybierać.

okonhel

Re: Motława

#13 Post autor: okonhel »

Motława jako rzeka praktycznie stoi. Woda ciepła, tlenu mało to i ryby mniej aktywne. Pewnie wieczorem, w nocy i o świcie dzieje się więcej ale kiedyś trzeba się wyspac przed pracą.

arasshater

Re: Motława

#14 Post autor: arasshater »

Właśnie przyszło mi powiadomienie na YT od Morskiej.TV o lajwie na Motlawie:

https://youtu.be/KVwISpusFhU

marek j

Re: Motława

#15 Post autor: marek j »

Myślę że nikogo nie urażę. Live który zaczyna się od słów - właśnie kończymy - to trochę pomyłka. Myślę że live to powinna być relacja z połowów. Wyszło jakbym oglądał napisy po filmie a nie sam film, albo byłem w niedziele nad Motławą ale nie łowiłem :D :D
IMG_20210718_095830.jpg
IMG_20210718_095731.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Awatar użytkownika
Spinn76
Karaś
Posty: 223
Rejestracja: 19 sie 2018, 14:17

Re: Motława

#16 Post autor: Spinn76 »

No niby wszystko ładnie wygląda itd....ale......hmmm :( :( :( :( :( :( ,. Marek ładnie sie prezentujesz na zdjęciach.... :D :D :D :D .Pozdrawiam.
Krzysztof
Team Dragon Polska. Kriss.

arasshater

Re: Motława

#17 Post autor: arasshater »

Wybrałem się na 2-3 godziny do Gdańska, by przeprosić się z Motławą i spinningiem. Zbierałem się i zbierałem, aż w końcu dojechałem na 23. Zastałem cofkę i ogólnie znacznie podniesiony stan wody. Do tego cholernie upierdliwy silny wiatr i agresywne fale. Brakowało tylko suma tzw. olimpijczyka. :lol:
Wędkowanie zakończyło się nieoczekiwanie przy Moście Wapienniczym grubym zaczepem. To już drugi raz w tym samym miejscu taki cyrk. Męczyłem się dobre pół godziny, bo nie szło wyczepic gumy (nowa, kupiona podczas ostatniej wizyty w wedkarskim.com przy Łużyckiej) ani nawet zerwać żyłki. Kiedy w końcu mi się udało, spakowałem się wkurwiony i udalem w kierunku Dworca Głównego na pociąg do domu. No i jadę. Nadal wkurwiony. ;)

FrankJScott
Amur
Posty: 653
Rejestracja: 10 kwie 2024, 00:46

Top Product Tips

#18 Post autor: FrankJScott »

Please try Google before asking about Cool Product Tips bff82da

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rzeki”