Moje trzy słowa w opowieściach
: 17 sty 2022, 08:09
"Zapomniane akweny"
Wspomnienia są piękne i zawsze pozostaną w naszej pamięci.
Warto jest do nich wracać, kiedy nasze natchnienie traci na wartości.
Z roku na rok, jest coraz trudniej, złowić dorodne okazy, powielając te same akweny.
Wnet budzimy się jako myśliwy, chcąc dopaść większego drapieżnika.
Przypominamy sobie miejsca, o których wielu wędkarzy nie wie, nie zna.
Jedziemy w małej niepewności, czy coś w danym akwenie jeszcze przetrwało.
Czy naprawdę nie stąpała tam od X-czasu, ludzka stopa.
Druga ważna myśl, na co się nastawić, jakich przynęt użyć (karuzela umysłu).
Na sam początek chwilowa obserwacja wody, sprawdzenie głębokości.
Pierwsza myśl to szukam okoni. Delikatny kijek, małe przynęty.
Kilka rzutów w różnych kierunkach, bez efektów (myśl: co się stało z tym akwenem?)
O dno, nie da się wszędzie stukać. Merta, korzenie -zaczepy.
Zmieniam na lżejszą główkę 3 gr i zakładam Andrzej -a Zadziora 5.5 cm.
Spróbuję powierzchniowo poprowadzić między liliami, których jest bardzo dużo.
Czynię jak mi myśl podpowiada, nagle widzę dziwne załamanie wody , falę w kierunku przynęty.
Spowalniam kręcenie korbką,prowadzoną przynętę utrzymuję przy powierzchni.
Nagle nie wiadomo skąd się ujawnia, pewny atak na przynętę.
Jednak są ryby! I w dodatku jakie, potwierdzam sobie pod nosem.
Wyholowałem na ultralekkim kiju do 8 cw i 5.5 cm przynęcie 75 -cio cm szczupaczka.
Warto nastawić się na grubszy kaliber, muszą być większe.
Szukam w pudełku lekkiej główki 5 gramowej, żeby dopasować do gumy - Brutalny Marian.
Mimo mięsista przynęta, bardzo dobrze się spisuje na lekkich główkach.
Wykonuję wachlarzowo rzuty jak poprzednio, lecz tym razem pewniakiem na siłowy hol.
Brak reakcji, czyżbym złowił ostatnią rybę z tej wody? (Woda czysta i przejrzysta).
Nie poddając się, postanowiłem kilka metrów przesunąć się dalej.
Czeszę następne zarośla, efektów nie widać, nawet ruchu wody.
Skojarzyłem sobie rzut lekkim sprzętem, że wykonałem go,pod przeciwną ścianę trzcin.
I jakbym w totolotka wygrał, wyjazd z mocnym atakiem, siedzi i to nie mały.
Hol za holem, aż bark się odezwał.
Szczupaki pięknie ubarwione, w zapomnianych wodach.
Odstoją naszych dziadków, ojców.
Takie wody dają nam frajdę i zabawę, jeżeli uszanujemy jej mieszkańców.
I.Kessling
Wspomnienia są piękne i zawsze pozostaną w naszej pamięci.
Warto jest do nich wracać, kiedy nasze natchnienie traci na wartości.
Z roku na rok, jest coraz trudniej, złowić dorodne okazy, powielając te same akweny.
Wnet budzimy się jako myśliwy, chcąc dopaść większego drapieżnika.
Przypominamy sobie miejsca, o których wielu wędkarzy nie wie, nie zna.
Jedziemy w małej niepewności, czy coś w danym akwenie jeszcze przetrwało.
Czy naprawdę nie stąpała tam od X-czasu, ludzka stopa.
Druga ważna myśl, na co się nastawić, jakich przynęt użyć (karuzela umysłu).
Na sam początek chwilowa obserwacja wody, sprawdzenie głębokości.
Pierwsza myśl to szukam okoni. Delikatny kijek, małe przynęty.
Kilka rzutów w różnych kierunkach, bez efektów (myśl: co się stało z tym akwenem?)
O dno, nie da się wszędzie stukać. Merta, korzenie -zaczepy.
Zmieniam na lżejszą główkę 3 gr i zakładam Andrzej -a Zadziora 5.5 cm.
Spróbuję powierzchniowo poprowadzić między liliami, których jest bardzo dużo.
Czynię jak mi myśl podpowiada, nagle widzę dziwne załamanie wody , falę w kierunku przynęty.
Spowalniam kręcenie korbką,prowadzoną przynętę utrzymuję przy powierzchni.
Nagle nie wiadomo skąd się ujawnia, pewny atak na przynętę.
Jednak są ryby! I w dodatku jakie, potwierdzam sobie pod nosem.
Wyholowałem na ultralekkim kiju do 8 cw i 5.5 cm przynęcie 75 -cio cm szczupaczka.
Warto nastawić się na grubszy kaliber, muszą być większe.
Szukam w pudełku lekkiej główki 5 gramowej, żeby dopasować do gumy - Brutalny Marian.
Mimo mięsista przynęta, bardzo dobrze się spisuje na lekkich główkach.
Wykonuję wachlarzowo rzuty jak poprzednio, lecz tym razem pewniakiem na siłowy hol.
Brak reakcji, czyżbym złowił ostatnią rybę z tej wody? (Woda czysta i przejrzysta).
Nie poddając się, postanowiłem kilka metrów przesunąć się dalej.
Czeszę następne zarośla, efektów nie widać, nawet ruchu wody.
Skojarzyłem sobie rzut lekkim sprzętem, że wykonałem go,pod przeciwną ścianę trzcin.
I jakbym w totolotka wygrał, wyjazd z mocnym atakiem, siedzi i to nie mały.
Hol za holem, aż bark się odezwał.
Szczupaki pięknie ubarwione, w zapomnianych wodach.
Odstoją naszych dziadków, ojców.
Takie wody dają nam frajdę i zabawę, jeżeli uszanujemy jej mieszkańców.
I.Kessling