Wahadłówki na szczupaka
- Remek
- Administrator
- Posty: 1008
- Rejestracja: 03 mar 2013, 18:51
- Lokalizacja: Złotów
Wahadłówki na szczupaka
Witam
Ostatnio przeglądałem swoje pudełko z przynętami i zauważyłem, że mam bardzo mało wahadłówek szczupakowych. Chciałbym się zaopatrzyć w kilka blach tylko nie mam pojęcia co kupić. Na blachach się nie znam. Wiem, że zawsze można kupić nieśmiertelną alge i łowić ale chciałem się Was doradzić może są jakieś ciekawe blachy za nie duże pieniądze. CW mojego kija to 5-25g z góry dzięki za porady.
Ostatnio przeglądałem swoje pudełko z przynętami i zauważyłem, że mam bardzo mało wahadłówek szczupakowych. Chciałbym się zaopatrzyć w kilka blach tylko nie mam pojęcia co kupić. Na blachach się nie znam. Wiem, że zawsze można kupić nieśmiertelną alge i łowić ale chciałem się Was doradzić może są jakieś ciekawe blachy za nie duże pieniądze. CW mojego kija to 5-25g z góry dzięki za porady.
Zapraszamy na nasz blog wędkarski oraz na naszą grupę na FB:
https://www.amatorskie-wedkowanie.pl/
Grupa FB:
https://www.facebook.com/groups/amatorskiewedkowanie
https://www.amatorskie-wedkowanie.pl/
Grupa FB:
https://www.facebook.com/groups/amatorskiewedkowanie
Re: Wahadłówki na szczupaka
Jak do wahadełek to trochę małe c.w tej wędki, więc raczej blach typu Alga 3 nie założysz...
Ale dobrze kombinujesz - kup nieśmiertelną Algę w rozmiarze 2 firmy Polsping w kolorze srebrnym lub firmy Wirek w kolorze złotym. Złotych Polspingu jakoś nie polecam - kolor do bani, i mimo że praca taka sama, jakoś efektów nie miałem (a mówią że kolor to sprawa drugorzędna) . Jeszcze nie przetestowałem srebrnych Wirków ale złote polecić mogę bez wahania bo dały mi wiele ryb, szczególnie gdy woda ciepła a gumy są tylko podskubywane. Z lewej Algi Polspingu, z prawej Wirka.
Na płytką wodę możesz kupić Algi firmy Ular - nawet nr 3 - są z cienkiej blachy i spokojnie możesz nimi rzucać (dwie pierwsze z lewej): Ponadto na zdjęciu masz wahadłówkę typu Heintz - znana blacha szczupakowa ale nie na Twoje wędzisko oraz Rewę Adama Kaczmarka - killer na morskie trocie i belony a także bardzo dobra wahadłówka na szczupaka - produkowana zazwyczaj w gramaturach 18 i 28 gr.
Ponadto wędkarze chwalą sobie (ja nie miałem czasu przetestować - za dużo blach w pudełku) wahadłówki Jaxona o nazwie Karaś (po lewej na fotce): Osobiście chętnie stosuję wahadełka ale jak każdą przynętą, trzeba nauczyć się nimi łowić, dobierać do warunków na łowisku itp. Ale gdy szczupak nie bierze bo woda za ciepła, potrafią wzbudzić jego agresję a właśnie woda robi się zbyt ciepła....
Można też zamówić wahadła u rękodzielników - w razie czego służę pomocą.
Ale dobrze kombinujesz - kup nieśmiertelną Algę w rozmiarze 2 firmy Polsping w kolorze srebrnym lub firmy Wirek w kolorze złotym. Złotych Polspingu jakoś nie polecam - kolor do bani, i mimo że praca taka sama, jakoś efektów nie miałem (a mówią że kolor to sprawa drugorzędna) . Jeszcze nie przetestowałem srebrnych Wirków ale złote polecić mogę bez wahania bo dały mi wiele ryb, szczególnie gdy woda ciepła a gumy są tylko podskubywane. Z lewej Algi Polspingu, z prawej Wirka.
Na płytką wodę możesz kupić Algi firmy Ular - nawet nr 3 - są z cienkiej blachy i spokojnie możesz nimi rzucać (dwie pierwsze z lewej): Ponadto na zdjęciu masz wahadłówkę typu Heintz - znana blacha szczupakowa ale nie na Twoje wędzisko oraz Rewę Adama Kaczmarka - killer na morskie trocie i belony a także bardzo dobra wahadłówka na szczupaka - produkowana zazwyczaj w gramaturach 18 i 28 gr.
Ponadto wędkarze chwalą sobie (ja nie miałem czasu przetestować - za dużo blach w pudełku) wahadłówki Jaxona o nazwie Karaś (po lewej na fotce): Osobiście chętnie stosuję wahadełka ale jak każdą przynętą, trzeba nauczyć się nimi łowić, dobierać do warunków na łowisku itp. Ale gdy szczupak nie bierze bo woda za ciepła, potrafią wzbudzić jego agresję a właśnie woda robi się zbyt ciepła....
Można też zamówić wahadła u rękodzielników - w razie czego służę pomocą.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Remek
- Administrator
- Posty: 1008
- Rejestracja: 03 mar 2013, 18:51
- Lokalizacja: Złotów
Re: Wahadłówki na szczupaka
Dzięki za obszerną i dobrze zilustrowaną podpowiedź
Zapraszamy na nasz blog wędkarski oraz na naszą grupę na FB:
https://www.amatorskie-wedkowanie.pl/
Grupa FB:
https://www.facebook.com/groups/amatorskiewedkowanie
https://www.amatorskie-wedkowanie.pl/
Grupa FB:
https://www.facebook.com/groups/amatorskiewedkowanie
Re: Wahadłówki na szczupaka
Możesz też zamówić coś u rękodzielników.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Wahadłówki na szczupaka
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Wahadłówki na szczupaka
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Remek
- Administrator
- Posty: 1008
- Rejestracja: 03 mar 2013, 18:51
- Lokalizacja: Złotów
Re: Wahadłówki na szczupaka
Te blachy to już jak biżuteria wyglądają. Świetna robota, trzeba się znać aby takie cuda zrobić. Te IO i PB najbardziej mi się podobają
Zapraszamy na nasz blog wędkarski oraz na naszą grupę na FB:
https://www.amatorskie-wedkowanie.pl/
Grupa FB:
https://www.facebook.com/groups/amatorskiewedkowanie
https://www.amatorskie-wedkowanie.pl/
Grupa FB:
https://www.facebook.com/groups/amatorskiewedkowanie
- Jarek
- Amur
- Posty: 678
- Rejestracja: 16 mar 2013, 12:04
Re: Wahadłówki na szczupaka
Co do blach to imponująca kolekcja. Mało mam blach i widzę, że muszę się dozbroić
Re: Wahadłówki na szczupaka
Wahadła IO to wyrób Igora Olejnika a PB to Pawła Brzuskiewicza. Te drugie podgrzewane palnikiem, niestety nie jest to zbyt trwałe zdobienie a same wahadełka raczej do zadań specjalnych na głęboką wodę (gruba blacha).
Co do biżuterii - znam pewnego jubilera który robi wahadłowki ale głownie pstrągowe, choć widziałem ostatnio 2 szczupakowe w jego wykonaniu.
Wstawię je w innym wątku..
Co do biżuterii - znam pewnego jubilera który robi wahadłowki ale głownie pstrągowe, choć widziałem ostatnio 2 szczupakowe w jego wykonaniu.
Wstawię je w innym wątku..
Re: Wahadłówki na szczupaka
no naprawdę fajna kolekcja ,sam lubię łapać na blachy nie zapomnę mojej pierwszej wahadłówki była super łowna alga 2 rażąco czerwona w czarne paski dostałem ją od starego dziadka nad jeziorem za to że mu łapałem żywczyki straciłem ją na głęboko zatopionym drzewie i nigdy już takiej nie widziałem co ciekawe najlepsze efekty miała w dużym słońcu z kolei z ranna lepsze były blachy srebne
Re: Wahadłówki na szczupaka
Algi mimo że robione są z innego materiału niż kiedyś, nadal są łowne, tylko trzeba umieć je na naszych bezrybnych wodach odpowiednio prowadzić.
W sumie to nie są moje wszystkie wahadełka na szczupaka ale inne stosuje dużo rzadziej.
W sumie to nie są moje wszystkie wahadełka na szczupaka ale inne stosuje dużo rzadziej.
- Jarek
- Amur
- Posty: 678
- Rejestracja: 16 mar 2013, 12:04
Re: Wahadłówki na szczupaka
A ja dostałem jakiś czas temu retro blachy do odrestaurowania
Mam nadzieję, że da się z nich coś wycisnąć. Zastanawiam się jak je wyczyścić ...
Mam nadzieję, że da się z nich coś wycisnąć. Zastanawiam się jak je wyczyścić ...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Wahadłówki na szczupaka
Albo polerka albo kup w markecie budowlanym wełnę metalową. Co prawda zazwyczaj sprzedają w dużych paczkach po ok. 20 zł ale za to starcza na lata. Z resztą można się z kolegami podzielić. Wełną metalową wyczyścisz zardzewiałe balchy a dodatkowo je przepolerujesz - jest drobniejsza niż papier ścierny i nie robi rys. Po każdym sezonie łowienia belon w morzu czyściłem tak wahadłówki bo szybko korodowały. Jak nie podoba Ci się jakiś ciemny kolor blach, możesz je posrebrzyć za pomocą pasty do lutowania rur c.o. Smarujesz pastą, podgrzewasz nad gazem i jak odparuje szybko przecierasz szmatką.
Re: Wahadłówki na szczupaka
Jakieś antyki czy "ruskie" też u mnie się znajdą:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Wahadłówki na szczupaka
Znalazłem jeszcze Kalewy P.K.morsy P.k. oraz Rewy A.K.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Wahadłówki na szczupaka
Poniżej "algopodobne" oraz Heintz
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- morrum
- Flądra
- Posty: 338
- Rejestracja: 29 sie 2019, 16:56
- Lokalizacja: Inowrocław/Bydgoszcz
Re: Wahadłówki na szczupaka
Kolejny kotlecik odgrzewam.
Na początku mojej kariery wędkarskiej, w okresie podstawówki od czasu do czasu kupowałem przynęty spinningowe. Woblery znałem tylko z książek, gum jeszcze nie było a obrotówki bywały rzadko i były drogie.
Najbardziej dostępnymi przynętami były wahadłówki Polspingu. Zanim nabyłem związany z wiekiem przywilej wędkowania metodą spinningową - już w ogólniaku - miałem ich całkiem sporo. Niestety sercem od razu zawładnęły coraz dostępniejsze obrotówki i łatwiejsze w obsłudze przynęty gumowe. Wahadełka musiały poczekać aż do nich dojrzeję.
Szczupak to dla mnie cel numer jeden i podstawowa zdobycz, jakiej serwuję wahadłówki z pełną premedytacją. Jednak nie ma czegoś takiego jak jedna jedyna, najlepsza zawsze i wszędzie blacha na szczupaka. Dobór przynęty, którą zapnę na agrafkę przyponu uzależniam od wielu czynników. Wahadłówki można podzielić biorąc pod uwagę ich cechy w 5 pięciu podstawowych kategoriach. Pieresza to rozmiar błystki. Powinien zazwyczaj z grubsza pokrywać się z najłatwiej dostępnym pokarmem drapieżników. Na szczupaki używam blaszek od około 4 do 15 cm. Skrajne rozmiary to skrajne warunki i wykorzystuję je rzadko, ale są i czekają.
Druga sprawa to grubość blachy z której wahadłówka została wykonana. Banał, że im cieńsza blacha tym lżejsza, prosta sprawa. Że cięższa dalej i precyzyjniej jest w stanie polecieć to też nic nowego, podobnie jak to, że cięższą błystką możemy łowić w głębszej wodzie lub ... orać dno. Ale cieńsza blaszka daje też bardziej intensywną pracę przynęty.
Trzecia rzecz to krępowanie. Im głębiej tłoczona blacha, tym mocniej pracuje, dotyczy to krępowania tak w osi poziomej jak i pionowej przynęty.
Kolejne kryterium podziału to kształt. Ogólna zasada mówi, że tym bardziej wyraźna praca potrzebna, tym szerszą blachę zakładamy. Nie bez znaczenia może być też fakt, że w łowisku gdzie najliczniejszą i najłatwiejszą zdobyczą jest na przykład narybek płoci czy innych smukłych ryb karpiowatych największą skutecznością cechują się nieduże błystki w kształcie zbliżonym do Morsa, zaś w łowisku pełnym krąpi świetne wyniki daje klasyczna, chromowana Alga.
Dopiero na samym końcu dochodzimy do koloru. Chołduję zasadzie, że im jaśniej tym przynęta ciemniejsza i odwrót. Jednak są czyniący odwrotnie , i na wyniki wcale nie mogą narzekać.
Dodatkową cechą zmieniającą charakter błystki a czasem nadającą jej pracę jest asymetria, spotykana bardzo rzadko w wyrobach masowych a spotykana czasem w produktach rzemieślniczych. Czasem są to "płetwy" wychodzące poza ogólny kontur przynęty, czasem zupełnie inny kształt obu połówek (prawej i lewej oczywiście) a czasami minimalna, trudna do zauważenia asymetria wynikająca z cięcia blachy nożycami bez szablonu i/lub obu boków od przeciwnych krańców.
Wahadłówki są bardzo łownymi przynętami, lecz są to też przynęty trudne. Każdą trzeba prowadzić inaczej, nauczyć się i czuć ją. W przypadku połowów w wodach stojących preferuję błystki dość szerokie o kształcie Gnoma lub Algi, chociaż mam też trochę killerków nie pasujących do tego schematu. Z blachą jest jak z główką jigową czy pilkerem - cięższą da się łowić, ale najlepsze efekty daje najlżejsza z możliwych w danych warunkach, dlatego też łowiąc na moich płytkich starorzeczach lubuję się w tych, wykonanych z cienkiej blachy i o niezbyt mocnym krępowaniu. Taka wahadłówka ma swoje wady. Przede wszystkim nie jest zbyt lotna, a przy bocznym wietrze miejsce lądowania a właściwie wodowania to loteria. Pracuje pozornie nieszczególnie. Nie ma tu majestatycznych wahnięć dużego i ciężkiego Gnoma wyczuwalnych na kiju, znamionujących łowną szczupakową blachę, szybsze prowadzenie wynosi taką błystkę do powierzchni. Numer polega na tym, że taka wahadłówka jest niczym jerk (tyle że lepsza ). Prowadzona jednostajnie ryby daje. Ale wystarczy ją poznać i poprowadzić niczym partnerkę w tańcu. Opad w jej wykonaniu to coś niebywałego, ślizgi na boczki połączone z obrotem wokół osi, kuszące drapieżców błyskanie powierzchnią boczną i drganie. Podczas ściągania można podszarpywać i wymuszać na blaszce odjazdy na boki, które wykonuje jak rasowy glider. Nie jest łatwo o szczupaka, który oparłby się takej kombinacji.
W przypadku głębszych łowisk chętniej sięgam też po wspomniane wyżej gnomy. Błystkę naleeży prowadzić z taką prędkością, by jej wahnięcia były jak największe, wyczuwalne wyraźnie na kiju, również w fazie opadu.
No właśnie, opad. Faza prowadzenia wahadłówki, która jest bardzo, bardzo rybodajna a jednocześnie najmniej doceniana przez wędkarzy, którzy niesłusznie myślą, że w opadzie tylko gumami, jeszcze do tego ciężko zbrojonymi się łowi. Nic bardziej mylnego, wahadłówka w takim prowadzeniu świetnie się spisuje. Mam nawet pewien dość wąski model o oryginalnym kształcie i mocnym krępowaniu, którego twórca łowi niemal wyłącznie techniką opadu, stosując kilkunastogramowe błystki z cienkiej blachy na łowiska o głębokości ponad 5m. - do czego przyznam się mi brak cierpliwości - i łowi tym sposobem kapitalne szczupaki oraz sandacze.
Uzbrojenie. W większości moich wahadłówek szczupakowych koło kotwiczki dynda plastikowa, czerwona płetewka. Jestem święcie przekonany, że taki celownik zwiększa liczbę brań. O ile w obrotówkach robię zwykłe chwosty z wiskozy, czasem piór czy sierści, o tyle w wahadłówkach tego unikam, bo wszelkie udziwnienia stawiające opór w tylnych rejonach blachy - czy to chwost czy na przykład zahaczone niechcący zielsko- gaszą jej pracę. Rzecz przydatna jedynie na boleniach (tam robię białe i srebrne). Czerwone płetewki wycinam z plastiku - mam taką fajną pokrywkę od wiaderka kiszonej kapusty, może też być opakowanie po keczupie. Kształt tego elementu nie ma wielkiego znaczenia, byleby był on widoczny a niezbyt duży, bo taki może już wpływać negatywnie na pracę blachy i utrudniać zacięcie. Przednie kółko łącznikowe staram się wyposażać w krętlik. Co prawda stałe obracanie się wokół osi to domena rzecznych blach na łososiowate a szczupakowa wahadłówka na wodę stojącą nie powinna obracać się częściej niż raz na jakiś czas, najlepiej raz w tę a raz w drugą stronę jako element urozmaicenia pracy na przykład po lekkim podszarpnięciu, lecz uważam, że krętlik pomaga, z nim na dziobku blachy pracują lepiej - tak sobie wmawiam.
Czy woda płytka czy głęboka prowadzić wahadłówkę można na setki sposobów. Jednostajne ściąganie daje ryby, lecz więcej złowimy kombinując, dodając coś od siebie. Przyspieszenia, opad, szarpnięcia - ale z wyczuciem, bo gwałtowny skok błystki połączony z ostrym zapracowanniem może ryby spłoszyć - wszystko w rękach i głowie wędkarza.
Na rzekach wahadełka stosuję rzadziej. Gdy rzeka nie jest jakaś wielka, ale ma wartki nurt lubię używać mocno pracujących blach (w tym również trociowych w teorii) zazwyczaj dość ciężkich, które po rzucie w punkt pod przeciwległy brzeg staram się prowadzić wachlarzem, w dryfie, kiedy to w zasadzie nie zwijam linki a jedynie kasuję jej nadmiar. Unosząc i opuszczając wędzisko reguluję głębokość prowadzenia tak, by pracowała możliwie blisko dna. Fajnie jest gdy gdzieś w rejonie środka rzeki namierzymy zaczep, za którym może czaić się szczupak, wówczas staramy się poprowadzić blachę tuż przed nim imitując rybkę -mimo szaleńczej pracy, która chce z jednego brzegu przepłynąć pod drugi i walczy z nurtem. Gdy błystka mija domniemane stanowisko drapieżnika można unieść kij wyżej, wówczas blaszka wystartuje w górę niczym spanikowana rybka po dostrzeżeniu zagrożenia. Często skutkuje to strzałem w blachę. Znaczy często pod warunkiem, że jest tam drapieżnik.
Na wolniejszych rzekach łowię już bardziej "jeziorowo" , jedynie ciężej. Nurt lubi blachę wynieść i potarmosić. Łowiąc nad piaszczystym dnem taka targana zmiennym nurtem przynęta to świetna imitacja osłabionej rybki. Lecz w takim miejscu szczupaka spotkamy rzadko. Zwykle będzie się on czaić w okolicy rynien czy zaczepów dających schronienie i możliwość ataku z zaskoczenia. W takich miejscach trzeba uważać, by nurt nie miotnął naszej "osłabionej rybki" za blisko zawady.
Zdaję sobie sprawę, że jedynie liznąłem temat szczupakowych wahadeł i o wielu rzeczach jeszcze mógłbym napisać, dodać typowe i nietypowe historie znad wody, a nawet dodać zdjęcia, ale narazie wystarczy, bo tekst już coś przydługi. Miłej lektury.
Na początku mojej kariery wędkarskiej, w okresie podstawówki od czasu do czasu kupowałem przynęty spinningowe. Woblery znałem tylko z książek, gum jeszcze nie było a obrotówki bywały rzadko i były drogie.
Najbardziej dostępnymi przynętami były wahadłówki Polspingu. Zanim nabyłem związany z wiekiem przywilej wędkowania metodą spinningową - już w ogólniaku - miałem ich całkiem sporo. Niestety sercem od razu zawładnęły coraz dostępniejsze obrotówki i łatwiejsze w obsłudze przynęty gumowe. Wahadełka musiały poczekać aż do nich dojrzeję.
Szczupak to dla mnie cel numer jeden i podstawowa zdobycz, jakiej serwuję wahadłówki z pełną premedytacją. Jednak nie ma czegoś takiego jak jedna jedyna, najlepsza zawsze i wszędzie blacha na szczupaka. Dobór przynęty, którą zapnę na agrafkę przyponu uzależniam od wielu czynników. Wahadłówki można podzielić biorąc pod uwagę ich cechy w 5 pięciu podstawowych kategoriach. Pieresza to rozmiar błystki. Powinien zazwyczaj z grubsza pokrywać się z najłatwiej dostępnym pokarmem drapieżników. Na szczupaki używam blaszek od około 4 do 15 cm. Skrajne rozmiary to skrajne warunki i wykorzystuję je rzadko, ale są i czekają.
Druga sprawa to grubość blachy z której wahadłówka została wykonana. Banał, że im cieńsza blacha tym lżejsza, prosta sprawa. Że cięższa dalej i precyzyjniej jest w stanie polecieć to też nic nowego, podobnie jak to, że cięższą błystką możemy łowić w głębszej wodzie lub ... orać dno. Ale cieńsza blaszka daje też bardziej intensywną pracę przynęty.
Trzecia rzecz to krępowanie. Im głębiej tłoczona blacha, tym mocniej pracuje, dotyczy to krępowania tak w osi poziomej jak i pionowej przynęty.
Kolejne kryterium podziału to kształt. Ogólna zasada mówi, że tym bardziej wyraźna praca potrzebna, tym szerszą blachę zakładamy. Nie bez znaczenia może być też fakt, że w łowisku gdzie najliczniejszą i najłatwiejszą zdobyczą jest na przykład narybek płoci czy innych smukłych ryb karpiowatych największą skutecznością cechują się nieduże błystki w kształcie zbliżonym do Morsa, zaś w łowisku pełnym krąpi świetne wyniki daje klasyczna, chromowana Alga.
Dopiero na samym końcu dochodzimy do koloru. Chołduję zasadzie, że im jaśniej tym przynęta ciemniejsza i odwrót. Jednak są czyniący odwrotnie , i na wyniki wcale nie mogą narzekać.
Dodatkową cechą zmieniającą charakter błystki a czasem nadającą jej pracę jest asymetria, spotykana bardzo rzadko w wyrobach masowych a spotykana czasem w produktach rzemieślniczych. Czasem są to "płetwy" wychodzące poza ogólny kontur przynęty, czasem zupełnie inny kształt obu połówek (prawej i lewej oczywiście) a czasami minimalna, trudna do zauważenia asymetria wynikająca z cięcia blachy nożycami bez szablonu i/lub obu boków od przeciwnych krańców.
Wahadłówki są bardzo łownymi przynętami, lecz są to też przynęty trudne. Każdą trzeba prowadzić inaczej, nauczyć się i czuć ją. W przypadku połowów w wodach stojących preferuję błystki dość szerokie o kształcie Gnoma lub Algi, chociaż mam też trochę killerków nie pasujących do tego schematu. Z blachą jest jak z główką jigową czy pilkerem - cięższą da się łowić, ale najlepsze efekty daje najlżejsza z możliwych w danych warunkach, dlatego też łowiąc na moich płytkich starorzeczach lubuję się w tych, wykonanych z cienkiej blachy i o niezbyt mocnym krępowaniu. Taka wahadłówka ma swoje wady. Przede wszystkim nie jest zbyt lotna, a przy bocznym wietrze miejsce lądowania a właściwie wodowania to loteria. Pracuje pozornie nieszczególnie. Nie ma tu majestatycznych wahnięć dużego i ciężkiego Gnoma wyczuwalnych na kiju, znamionujących łowną szczupakową blachę, szybsze prowadzenie wynosi taką błystkę do powierzchni. Numer polega na tym, że taka wahadłówka jest niczym jerk (tyle że lepsza ). Prowadzona jednostajnie ryby daje. Ale wystarczy ją poznać i poprowadzić niczym partnerkę w tańcu. Opad w jej wykonaniu to coś niebywałego, ślizgi na boczki połączone z obrotem wokół osi, kuszące drapieżców błyskanie powierzchnią boczną i drganie. Podczas ściągania można podszarpywać i wymuszać na blaszce odjazdy na boki, które wykonuje jak rasowy glider. Nie jest łatwo o szczupaka, który oparłby się takej kombinacji.
W przypadku głębszych łowisk chętniej sięgam też po wspomniane wyżej gnomy. Błystkę naleeży prowadzić z taką prędkością, by jej wahnięcia były jak największe, wyczuwalne wyraźnie na kiju, również w fazie opadu.
No właśnie, opad. Faza prowadzenia wahadłówki, która jest bardzo, bardzo rybodajna a jednocześnie najmniej doceniana przez wędkarzy, którzy niesłusznie myślą, że w opadzie tylko gumami, jeszcze do tego ciężko zbrojonymi się łowi. Nic bardziej mylnego, wahadłówka w takim prowadzeniu świetnie się spisuje. Mam nawet pewien dość wąski model o oryginalnym kształcie i mocnym krępowaniu, którego twórca łowi niemal wyłącznie techniką opadu, stosując kilkunastogramowe błystki z cienkiej blachy na łowiska o głębokości ponad 5m. - do czego przyznam się mi brak cierpliwości - i łowi tym sposobem kapitalne szczupaki oraz sandacze.
Uzbrojenie. W większości moich wahadłówek szczupakowych koło kotwiczki dynda plastikowa, czerwona płetewka. Jestem święcie przekonany, że taki celownik zwiększa liczbę brań. O ile w obrotówkach robię zwykłe chwosty z wiskozy, czasem piór czy sierści, o tyle w wahadłówkach tego unikam, bo wszelkie udziwnienia stawiające opór w tylnych rejonach blachy - czy to chwost czy na przykład zahaczone niechcący zielsko- gaszą jej pracę. Rzecz przydatna jedynie na boleniach (tam robię białe i srebrne). Czerwone płetewki wycinam z plastiku - mam taką fajną pokrywkę od wiaderka kiszonej kapusty, może też być opakowanie po keczupie. Kształt tego elementu nie ma wielkiego znaczenia, byleby był on widoczny a niezbyt duży, bo taki może już wpływać negatywnie na pracę blachy i utrudniać zacięcie. Przednie kółko łącznikowe staram się wyposażać w krętlik. Co prawda stałe obracanie się wokół osi to domena rzecznych blach na łososiowate a szczupakowa wahadłówka na wodę stojącą nie powinna obracać się częściej niż raz na jakiś czas, najlepiej raz w tę a raz w drugą stronę jako element urozmaicenia pracy na przykład po lekkim podszarpnięciu, lecz uważam, że krętlik pomaga, z nim na dziobku blachy pracują lepiej - tak sobie wmawiam.
Czy woda płytka czy głęboka prowadzić wahadłówkę można na setki sposobów. Jednostajne ściąganie daje ryby, lecz więcej złowimy kombinując, dodając coś od siebie. Przyspieszenia, opad, szarpnięcia - ale z wyczuciem, bo gwałtowny skok błystki połączony z ostrym zapracowanniem może ryby spłoszyć - wszystko w rękach i głowie wędkarza.
Na rzekach wahadełka stosuję rzadziej. Gdy rzeka nie jest jakaś wielka, ale ma wartki nurt lubię używać mocno pracujących blach (w tym również trociowych w teorii) zazwyczaj dość ciężkich, które po rzucie w punkt pod przeciwległy brzeg staram się prowadzić wachlarzem, w dryfie, kiedy to w zasadzie nie zwijam linki a jedynie kasuję jej nadmiar. Unosząc i opuszczając wędzisko reguluję głębokość prowadzenia tak, by pracowała możliwie blisko dna. Fajnie jest gdy gdzieś w rejonie środka rzeki namierzymy zaczep, za którym może czaić się szczupak, wówczas staramy się poprowadzić blachę tuż przed nim imitując rybkę -mimo szaleńczej pracy, która chce z jednego brzegu przepłynąć pod drugi i walczy z nurtem. Gdy błystka mija domniemane stanowisko drapieżnika można unieść kij wyżej, wówczas blaszka wystartuje w górę niczym spanikowana rybka po dostrzeżeniu zagrożenia. Często skutkuje to strzałem w blachę. Znaczy często pod warunkiem, że jest tam drapieżnik.
Na wolniejszych rzekach łowię już bardziej "jeziorowo" , jedynie ciężej. Nurt lubi blachę wynieść i potarmosić. Łowiąc nad piaszczystym dnem taka targana zmiennym nurtem przynęta to świetna imitacja osłabionej rybki. Lecz w takim miejscu szczupaka spotkamy rzadko. Zwykle będzie się on czaić w okolicy rynien czy zaczepów dających schronienie i możliwość ataku z zaskoczenia. W takich miejscach trzeba uważać, by nurt nie miotnął naszej "osłabionej rybki" za blisko zawady.
Zdaję sobie sprawę, że jedynie liznąłem temat szczupakowych wahadeł i o wielu rzeczach jeszcze mógłbym napisać, dodać typowe i nietypowe historie znad wody, a nawet dodać zdjęcia, ale narazie wystarczy, bo tekst już coś przydługi. Miłej lektury.
Michał
Re: Wahadłówki na szczupaka
Bardzo ciekawy opis. Na pewno wielu kolegów z niego skorzysta.
Osobiście czasem potrzebuję lekko zgasić pracę wahadłówki, stąd u mnie chwosty przy nich bywają większe. Robię tak gdy uznam że wahadłówka za często się obraca, nawet przy wolnym prowadzeniu - tak zrobiłem z Algą Pawła Nadrowskiego i od razu złowiła rybę. Podobnie było ze szczupakiem z mojego zdjęcia na FB - założyłem na kotwicę czerwoną koszulkę, bo za bardzo (w moim przeświadczneiu) się obracała. Efekt taki, że w 1 czy 2 rzucie złowiłem woją życiówkę.
Jakoś nie mogę przekonać się do Gnomów - pewnie dlatego ze nie umiem nimi łowić. Częściej używam Kalewy, choć ostatnio rzadziej. Najczęściej na szczupaki zakładam Algi, zarówno Polspingu, Wirka jak i rękodzieło - najczęściej Paweł Kasperowicz i Rafał Piliponis. Małych Alg 1 i 0 używam też na okonie ale obowiązkowo z chwostem. Na szczupaka używam też chwostów metalowych - czasem szczupaki reagują mocniej, jak im pod wodą coś zabrzęczy...
Morsów używałem kiedyś w belonowym trollingu, niestety poszły w zapomnienie odkąd "odkryłem" mozliwości Rewy Adama Kaczmarka, co ciekawe dobrej też na szczupaki.
Koledzy - zachęcam do dyskusji bo tak fajny opis nie może pozostać bez echa.
Osobiście czasem potrzebuję lekko zgasić pracę wahadłówki, stąd u mnie chwosty przy nich bywają większe. Robię tak gdy uznam że wahadłówka za często się obraca, nawet przy wolnym prowadzeniu - tak zrobiłem z Algą Pawła Nadrowskiego i od razu złowiła rybę. Podobnie było ze szczupakiem z mojego zdjęcia na FB - założyłem na kotwicę czerwoną koszulkę, bo za bardzo (w moim przeświadczneiu) się obracała. Efekt taki, że w 1 czy 2 rzucie złowiłem woją życiówkę.
Jakoś nie mogę przekonać się do Gnomów - pewnie dlatego ze nie umiem nimi łowić. Częściej używam Kalewy, choć ostatnio rzadziej. Najczęściej na szczupaki zakładam Algi, zarówno Polspingu, Wirka jak i rękodzieło - najczęściej Paweł Kasperowicz i Rafał Piliponis. Małych Alg 1 i 0 używam też na okonie ale obowiązkowo z chwostem. Na szczupaka używam też chwostów metalowych - czasem szczupaki reagują mocniej, jak im pod wodą coś zabrzęczy...
Morsów używałem kiedyś w belonowym trollingu, niestety poszły w zapomnienie odkąd "odkryłem" mozliwości Rewy Adama Kaczmarka, co ciekawe dobrej też na szczupaki.
Koledzy - zachęcam do dyskusji bo tak fajny opis nie może pozostać bez echa.
- morrum
- Flądra
- Posty: 338
- Rejestracja: 29 sie 2019, 16:56
- Lokalizacja: Inowrocław/Bydgoszcz
Re: Wahadłówki na szczupaka
Więc postępujemy inaczej, osiągając ten sam cel dwoma drogami. Ty Jacku dostosowujesz blaszkę do potrzeb a ja ją dobieram. Przynajmniej w teorii, bo i mi się zdarzało modyfikować blachy nad wodą wg potrzeb - z podginaniem włącznie.
Morsy mają dość wyraźnie podginane dupki, to przy szybkim prowadzeniu wprawia blaszkę w ruch wirowy, nie wszystkie ryby to lubią.
Żeby bardziej zadźwięczyć szczupakowi można stosować blachy łączone - dwie takie same spięte kółkami łącznikowymi. To rozwiązanie jednak sprawdzało mi się na szczupakach stosunkowo niewielkich.
Mam teorię, nie wiem czy słuszną, że wszelkie grzechotki, gwizdki i wodotryski montowane w niektórych przynętach zaciekawiają ryby i mogą być bodźcem do ataku, lecz tylko u ryb stosunkowo młodych. Starsze osobniki zazwyczaj unikają takich udziwnień, przecież żadna ryba a nawet żaba, mysz, kaczka czy gęś jaką do tej pory zjadły nie brzęczały metalicznie, co najwyżej bulgotały.
Być może na dziewiczej wodzie byłoby inaczej, być może też nie biorą bo ich nie ma...
Tak czy owak nastawiając się na duże szczupaki raczej unikam brzdękadełek, ale przyznaję się bez bicia Jacku, że zaciekawił mnie ten metalowy chwost o którym wspomniałeś.
Kiedyś chyba Kolendowicz przekonywał, że ryby słyszą nawet chrobot plećki o przelotki, bo ta transmituje drgania akustyczne aż do przynęty... jeśli to prawda to nawet guma brzęczy a ja jestem przewrażliwiony i szukam dziury w całym
Słów jeszcze kilka o kolorach wahadłówek.
Jestem zdania, że idealnym i uniwersalnym rozwiązaniem jest jeden bok miedziany/mosiężny a drugi cynowany. Uniwersalnym, bo w każdych warunkach świetlnych coś tam zabłyszczy ale jednocześnie nigdy nie zbyt wiele. Efekt naprzemiennej prezentacji różnych kolorów podczas wahnięć na pewno nie przeszkadza drapieżnikowi, a wręcz przeciwnie, stanowi zachętę wwzbuudza zaciekawienie. Prawie wszystkie kropki, ciapki i szlaczki są przynętą raczej na wędkarzy niż rybę. Wychodzę z założenia, że takie wizualne atraktory by mieć znaczenie muszą być konkretne - choćby pół dupki w czerwonej farbie (zastępuje chwost czy płetewkę) lub wyraźne, okoniowe paski. Zdarzało mi się połowić fenomenalnie na małą chromowaną wahadłówkę na płytkiej, troszkę mętnej wodzie, ale za najlepsze kolory uważam jednak naturalne odcienie miedzi i mosiądzu i to takich spatynowanych, nie błyszczących, a warstewka cyny też jest dobra, bo nie daje nienaturalnie silnych refleksów jak chromowane "lusterka".
Czy oko na przodzie wahadłówki zwiększa liczbę brań pewności nie mam, ale na pewno nie zmniejsza Lubię gdy taki elemencik jest. Pewnie psychologia.
Do wahadłówek zaliczam też nieco inną rodzinę przynęt, mianowicie spoony. Ich bezzaczepowe wersje, szczególnie cenię stare Rapale (bez grzechotki! ) można posyłać w teren niedostępny dla klasycznych wahadłówek. Co prawda nie wszystkie brania kończą się zacięciem a czasem odczepienie ryby stanowi problem, ale te niedogodności można przełknąć jako cenę za łowienie w miejscach, które odstraszają wędkarzy a wabią ryby.
Morsy mają dość wyraźnie podginane dupki, to przy szybkim prowadzeniu wprawia blaszkę w ruch wirowy, nie wszystkie ryby to lubią.
Żeby bardziej zadźwięczyć szczupakowi można stosować blachy łączone - dwie takie same spięte kółkami łącznikowymi. To rozwiązanie jednak sprawdzało mi się na szczupakach stosunkowo niewielkich.
Mam teorię, nie wiem czy słuszną, że wszelkie grzechotki, gwizdki i wodotryski montowane w niektórych przynętach zaciekawiają ryby i mogą być bodźcem do ataku, lecz tylko u ryb stosunkowo młodych. Starsze osobniki zazwyczaj unikają takich udziwnień, przecież żadna ryba a nawet żaba, mysz, kaczka czy gęś jaką do tej pory zjadły nie brzęczały metalicznie, co najwyżej bulgotały.
Być może na dziewiczej wodzie byłoby inaczej, być może też nie biorą bo ich nie ma...
Tak czy owak nastawiając się na duże szczupaki raczej unikam brzdękadełek, ale przyznaję się bez bicia Jacku, że zaciekawił mnie ten metalowy chwost o którym wspomniałeś.
Kiedyś chyba Kolendowicz przekonywał, że ryby słyszą nawet chrobot plećki o przelotki, bo ta transmituje drgania akustyczne aż do przynęty... jeśli to prawda to nawet guma brzęczy a ja jestem przewrażliwiony i szukam dziury w całym
Słów jeszcze kilka o kolorach wahadłówek.
Jestem zdania, że idealnym i uniwersalnym rozwiązaniem jest jeden bok miedziany/mosiężny a drugi cynowany. Uniwersalnym, bo w każdych warunkach świetlnych coś tam zabłyszczy ale jednocześnie nigdy nie zbyt wiele. Efekt naprzemiennej prezentacji różnych kolorów podczas wahnięć na pewno nie przeszkadza drapieżnikowi, a wręcz przeciwnie, stanowi zachętę wwzbuudza zaciekawienie. Prawie wszystkie kropki, ciapki i szlaczki są przynętą raczej na wędkarzy niż rybę. Wychodzę z założenia, że takie wizualne atraktory by mieć znaczenie muszą być konkretne - choćby pół dupki w czerwonej farbie (zastępuje chwost czy płetewkę) lub wyraźne, okoniowe paski. Zdarzało mi się połowić fenomenalnie na małą chromowaną wahadłówkę na płytkiej, troszkę mętnej wodzie, ale za najlepsze kolory uważam jednak naturalne odcienie miedzi i mosiądzu i to takich spatynowanych, nie błyszczących, a warstewka cyny też jest dobra, bo nie daje nienaturalnie silnych refleksów jak chromowane "lusterka".
Czy oko na przodzie wahadłówki zwiększa liczbę brań pewności nie mam, ale na pewno nie zmniejsza Lubię gdy taki elemencik jest. Pewnie psychologia.
Do wahadłówek zaliczam też nieco inną rodzinę przynęt, mianowicie spoony. Ich bezzaczepowe wersje, szczególnie cenię stare Rapale (bez grzechotki! ) można posyłać w teren niedostępny dla klasycznych wahadłówek. Co prawda nie wszystkie brania kończą się zacięciem a czasem odczepienie ryby stanowi problem, ale te niedogodności można przełknąć jako cenę za łowienie w miejscach, które odstraszają wędkarzy a wabią ryby.
Michał