Morski spinning
Morski spinning
W tym wątku proponuję opisywać zarówno sprzęt jak i połowy tą metodą w morzu za wyjatkiem wypraw na dorsze, które są w osobnym temacie.
Re: Morski spinning
Dla tych którzy rzadko zaglądają na stronę główną, pozwoliłem sobie "liznąć" lekko temat spinningu w morzu:
http://www.amatorskie-wedkowanie.pl/art ... kispinning
http://www.amatorskie-wedkowanie.pl/art ... kispinning
Re: Morski spinning
Dziś po długiej przerwie pomoczyłem cztery litery w solance. Niestety pogoda do bani - na morzu płasko jak na lodowisku, woda "ocet" czyli czyściutka. Żadna szanująca się troć nie podpłynie pod brzeg no nie nie podpłynęła. Jedyny plus że było pochmurno i troszkę kropiło ale nie pomogło to nam (byłem z kolegą). Obaj na zero.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Rogro
- Krąp
- Posty: 79
- Rejestracja: 29 gru 2016, 19:17
Re: Morski spinning
Dzień dobry
Kolejny rok za chwilę przejdzie do historii. Będą nowe plany, niektóre marzenia pozostaną niezmienione...
Morze będzie sobą - tajemnicą nieodgadnioną, która niekiedy tylko łaskawie ujawni swe sekrety, wszak dla których warto uczynić wiele.
Takim sekretem jest morska srebrzystołuska piękność.
Jej Wysokość.
Troć.
To ryba widmo, która nie objawia się przez kilkanaście wypraw z rzędu, by nagle trzy wyprawy pod rząd dać szczęście.
Szczęście, którego nie sposób opisać...
Ale nad wodą zawsze warto być, wydreptać swoje i zamyślić się kręcąc korbą kołowrotka.
Z niecierpliwością czekam do kolejnej wyprawy, mając nadzieję na silne prądy i duże fale.
Uwielbiam ryk wody zagłuszający krzyk, który czasem - ot tak - gdzieś się wymyka z zakamarków duszy...
Woda, ptaki, roślinność i przeróżne niespodzianki przyrody w chociażby w postaci grudniowych owadów są jednak niczym wobec nadziei na spotkanie Jej Wysokości większej niż ta dotychczas największa.
A w okolicach orłowskiego klifu można mieć to szczęście niewymowne i złowić naprawdę wielkie, silne i waleczne ryby...
Ta powyżej dała mi nieźle popalić. Tak zaciekle murowała do dna i czyniła tak gwałtowne odjazdy, żem był przekonany, iż jest dużo większa.
Nagle zmieniła taktykę i kilkanaście metrów przejechała na ogonie dając wściekły odpór grawitacji...
Moje szczęście z 1 grudnia AD 2016. Takiego otwarcia sezonu jeszcze nie miałem...
Walnęła w blachę tak jakoś miękko, sprawiwszy wrażenie nagłej zmiany wody w galaretę. Tyle że ułamek sekundy później była już kawał drogi w lewo, walcząc zaciekle, jak tylko Jej Wysokość potrafi.
No i ta wolta na płytkiej wodzie, chwilę po tym, jak po gwałtownym wyskoku udało mi się sprowadzić ją w odmęty.
No i ta do tej pory największa - z ubiegłego roku. Żadnych tarmoszeń głową, świec ponad powierzchnię czy innych rejterad. Po prostu jednostajny odjazd w na boki oraz szaleńczy pęd ku brzegowi.
Dwa razy myślałem, że ją straciłem, dwa razy me serce przestało bić, dwa razy mój umysł oszalał.
I szaleńcza ucieczka z wody po kostki, a ledwom zdążył przedtem poluzować nieco hamulec...
Po czymś takim pozostaje tylko rozłożyć ręce i ukłonić się morzu...
Takich chwil życzę.
A sobie? Sobie winszuję takiej wspaniałości powyżej osiemdziesięciu centymetrów.
I kiedyś to nastąpi - póki wody w morzu nastarczy...
Serdeczności
Piotr vel Rogro
Kolejny rok za chwilę przejdzie do historii. Będą nowe plany, niektóre marzenia pozostaną niezmienione...
Morze będzie sobą - tajemnicą nieodgadnioną, która niekiedy tylko łaskawie ujawni swe sekrety, wszak dla których warto uczynić wiele.
Takim sekretem jest morska srebrzystołuska piękność.
Jej Wysokość.
Troć.
To ryba widmo, która nie objawia się przez kilkanaście wypraw z rzędu, by nagle trzy wyprawy pod rząd dać szczęście.
Szczęście, którego nie sposób opisać...
Ale nad wodą zawsze warto być, wydreptać swoje i zamyślić się kręcąc korbą kołowrotka.
Z niecierpliwością czekam do kolejnej wyprawy, mając nadzieję na silne prądy i duże fale.
Uwielbiam ryk wody zagłuszający krzyk, który czasem - ot tak - gdzieś się wymyka z zakamarków duszy...
Woda, ptaki, roślinność i przeróżne niespodzianki przyrody w chociażby w postaci grudniowych owadów są jednak niczym wobec nadziei na spotkanie Jej Wysokości większej niż ta dotychczas największa.
A w okolicach orłowskiego klifu można mieć to szczęście niewymowne i złowić naprawdę wielkie, silne i waleczne ryby...
Ta powyżej dała mi nieźle popalić. Tak zaciekle murowała do dna i czyniła tak gwałtowne odjazdy, żem był przekonany, iż jest dużo większa.
Nagle zmieniła taktykę i kilkanaście metrów przejechała na ogonie dając wściekły odpór grawitacji...
Moje szczęście z 1 grudnia AD 2016. Takiego otwarcia sezonu jeszcze nie miałem...
Walnęła w blachę tak jakoś miękko, sprawiwszy wrażenie nagłej zmiany wody w galaretę. Tyle że ułamek sekundy później była już kawał drogi w lewo, walcząc zaciekle, jak tylko Jej Wysokość potrafi.
No i ta wolta na płytkiej wodzie, chwilę po tym, jak po gwałtownym wyskoku udało mi się sprowadzić ją w odmęty.
No i ta do tej pory największa - z ubiegłego roku. Żadnych tarmoszeń głową, świec ponad powierzchnię czy innych rejterad. Po prostu jednostajny odjazd w na boki oraz szaleńczy pęd ku brzegowi.
Dwa razy myślałem, że ją straciłem, dwa razy me serce przestało bić, dwa razy mój umysł oszalał.
I szaleńcza ucieczka z wody po kostki, a ledwom zdążył przedtem poluzować nieco hamulec...
Po czymś takim pozostaje tylko rozłożyć ręce i ukłonić się morzu...
Takich chwil życzę.
A sobie? Sobie winszuję takiej wspaniałości powyżej osiemdziesięciu centymetrów.
I kiedyś to nastąpi - póki wody w morzu nastarczy...
Serdeczności
Piotr vel Rogro
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Piotr
Re: Morski spinning
Piękne trocie i morskie przygody. Szkoda tylko że z jednej strony ustawodawcy ograniczają nas przepisami a z drugiej rybacy sieciami. Ale wiosna będzie nasza ! A później spróbujemy spinningowych turbotów i fląder....
- Jarek
- Amur
- Posty: 678
- Rejestracja: 16 mar 2013, 12:04
Re: Morski spinning
Piękne ryby no i tekst miodzio. Dużo dobrego słyszałem o Twoich opisach z wędkarskich wypadów.
Re: Morski spinning
W sobotę 18.02. wypadło tak, że na obiad wylądowaliśmy u teściów w Jastrzębiej Górze. Po szybkim napełnieniu brzucha, jeszcze szybciej ruszyłem ze spinem nad wodę. Byłem na granicy Ostrowa/Karwi, w miejscu w którym Czarna Wda (woda) wpada do morza. Warunki niestety były z gatunku tych extremalnych. Tym niemniej około godziny powalczyłem. Było lodowato, bardzo nieprzyjemny wiatr i średnia fala plus bardzo silny uciąg sprawiały, że wędkowanie nie było przyjemnością. Zaliczyłem nawet krótki hol zapewne niewielkiej trotki, która krótko po braniu sama się wyczepiła. To jedno branie, kolejny raz potwierdziło moją teorię, że trudne warunki jeśli chodzi o nasz morski spinning przeszkadzają nam wędkarzom a nie samym rybom. Tym razem postanowiłem jednak wracać do domu bo zwyczajnie byłem źle ubrany na takie łowienie. Prawda jest natomiast taka, że powiedzmy na przysłowiowe 10 trociaków z solanki to jakieś 7 mam właśnie przy złych i bardzo złych warunkach.
Re: Morski spinning
W czwartek przed dorszami byłem w Rozewiu, pusto na plaży, jeszcze jeden wędkarz, pogoda za dobra, zero fali i brań. Zrobiłem fotki tego co może zrobiło przy poprzednim sztormie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Morski spinning
No cóż Można powiedzieć, że morze zrobiło po prostu porządeczek Moi teściowie mieszkają w Jastrzębiej Górze. Oni mają chatę kawałeczek za kościołem w Jastrzębiej, więc można powiedzieć że mieszkają w bezpiecznej odległości od morza (z drugiej strony droga na plażę to jakieś 5-10 minut spacerku. Generalnie to tam wszędzie jest blisko). No ale do sedna. Otóż wielokrotnie chodząc tam na spacery, miedzy innymi do centrum (buahahahah) Jastrzębiej na ich deptak nadmorski teść opowiadał mi nie raz i nie dwa, pokazywał również na starych zdjęciach, gdzie sięgało morze 20, 30, 40 lat temu..... I tak się zastanawiam.... Niby non stop są tam prowadzone różne inwestycje mające na celu zatrzymanie siły morza. Tylko widzę na własne oczy od czasu kiedy poznałem moją Ewę, że to nic nie daje, no może ewentualnie spowalnia proces nieustannego zabierania lądu przez Bałtyk. Ciekaw jestem czy jak moja córka Martyna będzie dorosła to będzie jeszcze w Jastrzębiej Górze obecna droga asfaltowa (Władysławowo - Karwia), czy już w jej miejscu będę sobie wbijał w piasek rurki pcv i stawiał w nich swoje surfcastingowe wędki.......
Re: Morski spinning
Niestety z czasem czekają nas na plażach falochrony jak w Rozewiu...
Re: Morski spinning
Miałem do odebrania plecionkę od kolegi z Warszawy więc zaniosło mnie dziś na plażę do Redłowa. Niestety ryby pod brzegiem nie było, martwa fala tłukła o kamienie. Za to kolega Konrad wyjął ładną troć 67-69 z belly boat czyli z pływadełka 300 m od brzegu w Orłowie.
Re: Morski spinning
Trochę fląderek i jeden turbik:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Jarek
- Amur
- Posty: 678
- Rejestracja: 16 mar 2013, 12:04
Re: Morski spinning
Zazdraszczam. Mam nadzieję na takie połowy...
Re: Morski spinning
Fajnie ze powiedziałeś że jedziesz na spinningowe flądry. Gratuluję ale strzelam focha .
Re: Morski spinning
Jacek, decyzja zapadła w ułamku chwili nawet tego w planach nie miałem.To był wypad z partyzanta bo jestem z młodą na l4. Ewa wróciła z pracy i ruszyłem. Cholera,dziś też tak zrobiłem tylko pojechałem na moje jeziorko na dwie godziny....nawet zlowilem kajmanka 60 cm.
Re: Morski spinning
"Srutu tutu majtki z drutu". Dobrze wiesz że jestem w 5-cio minutowej gotowośći na każdy gatunek ryby występujący w tym kraju....
Dałeś ciała ale przynajniej zrobiłeś to z wdziękiem... Gratuluję turbota
Dałeś ciała ale przynajniej zrobiłeś to z wdziękiem... Gratuluję turbota
- Rogro
- Krąp
- Posty: 79
- Rejestracja: 29 gru 2016, 19:17
Re: Morski spinning
Dzień dobry
Dawno nie pisałem, bo choć było o czym, to jakoś ni czasu nie nastarczyło, ni weny nie było.
Ot, bywa...
Sezon spotkań z Jej Wysokością Trocią się zakończył, czas spotkań z Panem Skarpiem temperaturą wody opóźniał wyjazdy.
Troci złowiłem kilkanaście, zaliczywszy nawet hat tricka - coż, że jeno dwa okazy miały wymiar.
A turboty? Podczas jednej z wypraw walczyłem z potworem, który będąc górą - choć tuż przy dnie - robił co chciał.
A gdym już był odzyskał inicjatywę, to się wziął i odhaczył.
Nie czułem zmęczenia, nie biadoliłem. Nawe nie kląłem jakoś specjalnie.
Po prostu w ustach miałem suchość wszystkich smutków świata.
Cóż...
I były jakieś tam wyprawy insze, i tęsknota za bezkresem otwartości morza.
A gdy koło wędkarskiej przygody znów zatoczyło pełen krąg, kolejna jej odsłona wołała obietnicą przygody...
Jednego się już dawno nauczyłem.
Regułą morza jest jego nieprzewidywalność, zmienność, płynność...
Boleń - jeden z mistrzów nieufności, ostrożny jegomość, bestia nad wyraz płochliwa swą obecność znaczyła niemalże ocierając się o me kolana, gdym cierpliwie wpatrywał się w wodę...
A ten poniżej koleżka zassał blaszkę tak blisko, że widziałem rozdymające się skrzela i rozdziawiającą się paszczę... I choć hol trwał kilka sekund, wrażenia są niezapomniane...
A potem przyszedł czas na kolejne silne, piękne, zaiste wściekłe bolenie.
Był wśród nich weteran pokaleczony przez nieznaną siłę... ...oraz taki z paszczą wyjątkowych - nawet jak na bolenia - rozmiarów... Uroczy jest sposób, w jaki odpływają z podbieraka. Zawsze powoli i majestatycznie, ale mam jakieś taki nieodparte wrażenie, że jest w tym jakaś głęboka uraza i skłonność do obrażalstwa właściwego tylko niektórym ludziom.
Niby trudno rybę posądzać o takie emocje.
Ale kto wie? Może one były naprawdę ciężko dotknięte moją na piasku leżącą konfuzją? Nieznajomość stanu rzeczy nie świadczy o tym, że one nie istnieją. Ot, co...
Czy to porą zanim miasto oczy otworzy, czy na krótko przed tem - nim je zamknie - zawsze jest czas na to, by przed pierwszym rzutem poczuć to ciche rozdygotanie gdzieś w środku.
Tę nadzieję na rybę życia, marzeń spełnienie.
Kiedyś się ziści jedno albo i drugie.
Czas pokaże, jeśli morze pozwoli.
Co by nie miało być, warto i tak.
Serdeczności
Rogro
Dawno nie pisałem, bo choć było o czym, to jakoś ni czasu nie nastarczyło, ni weny nie było.
Ot, bywa...
Sezon spotkań z Jej Wysokością Trocią się zakończył, czas spotkań z Panem Skarpiem temperaturą wody opóźniał wyjazdy.
Troci złowiłem kilkanaście, zaliczywszy nawet hat tricka - coż, że jeno dwa okazy miały wymiar.
A turboty? Podczas jednej z wypraw walczyłem z potworem, który będąc górą - choć tuż przy dnie - robił co chciał.
A gdym już był odzyskał inicjatywę, to się wziął i odhaczył.
Nie czułem zmęczenia, nie biadoliłem. Nawe nie kląłem jakoś specjalnie.
Po prostu w ustach miałem suchość wszystkich smutków świata.
Cóż...
I były jakieś tam wyprawy insze, i tęsknota za bezkresem otwartości morza.
A gdy koło wędkarskiej przygody znów zatoczyło pełen krąg, kolejna jej odsłona wołała obietnicą przygody...
Jednego się już dawno nauczyłem.
Regułą morza jest jego nieprzewidywalność, zmienność, płynność...
Boleń - jeden z mistrzów nieufności, ostrożny jegomość, bestia nad wyraz płochliwa swą obecność znaczyła niemalże ocierając się o me kolana, gdym cierpliwie wpatrywał się w wodę...
A ten poniżej koleżka zassał blaszkę tak blisko, że widziałem rozdymające się skrzela i rozdziawiającą się paszczę... I choć hol trwał kilka sekund, wrażenia są niezapomniane...
A potem przyszedł czas na kolejne silne, piękne, zaiste wściekłe bolenie.
Był wśród nich weteran pokaleczony przez nieznaną siłę... ...oraz taki z paszczą wyjątkowych - nawet jak na bolenia - rozmiarów... Uroczy jest sposób, w jaki odpływają z podbieraka. Zawsze powoli i majestatycznie, ale mam jakieś taki nieodparte wrażenie, że jest w tym jakaś głęboka uraza i skłonność do obrażalstwa właściwego tylko niektórym ludziom.
Niby trudno rybę posądzać o takie emocje.
Ale kto wie? Może one były naprawdę ciężko dotknięte moją na piasku leżącą konfuzją? Nieznajomość stanu rzeczy nie świadczy o tym, że one nie istnieją. Ot, co...
Czy to porą zanim miasto oczy otworzy, czy na krótko przed tem - nim je zamknie - zawsze jest czas na to, by przed pierwszym rzutem poczuć to ciche rozdygotanie gdzieś w środku.
Tę nadzieję na rybę życia, marzeń spełnienie.
Kiedyś się ziści jedno albo i drugie.
Czas pokaże, jeśli morze pozwoli.
Co by nie miało być, warto i tak.
Serdeczności
Rogro
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Piotr
- Jarek
- Amur
- Posty: 678
- Rejestracja: 16 mar 2013, 12:04
Re: Morski spinning
Relacja świetna no i ryba piękna Nic tylko podziękować Tobie należy za ten tekst
Re: Morski spinning
Tego tutaj brakowało - Twoich relacji Piotrek.
Fajne "bolesławy" i fajny tekst.
Fajne "bolesławy" i fajny tekst.